Z punktu widzenia konsumenta RODO to raj. Regulacja zmusza firmy do przejrzystości w tym, jak gromadzą one dane o użytkownikach. Ci z kolei mają prawo do poznania tego sposobu, a także do korekty lub usunięcia tych danych. To jednak tylko teoria. W praktyce regulacji ciężko jest podołać wielu małym firmom, a i najwięksi giganci mają problem ze stosowaniem się do niej - nawet jeśli dysponują wystarczającymi środkami. Jednym z nich jest Google, w sprawie którego toczy się właśnie dochodzenie.
Dochodzenie prowadzi irlandzka komisja ochrony danych (Irish Data Protection Commissioner), a zostało ono wszczęte po otrzymaniu skargi od dostawcy przeglądarki Brave. Chodzi konkretnie o to, w jaki sposób Google zarządza danymi osobowymi w swoim systemie trackingu reklam. Brave uważa, że Google narusza postanowienia RODO, ujawniając dane osobowe firmom trzecim.
Za każdym razem, gdy osoba odwiedza witrynę i pokazuje się jej "behawioralna" reklama na tej stronie, intymne dane osobowe, które opisują każdego gościa i to, co ogląda online, są przekazywane dziesiątkom tysięcy firm. Z powodu tego przekazania, które w branży online nosi nazwę "bid request", naruszone zostaje bezpieczeństwo danych i niemożliwe staje się chronienie tych intymnych danych przed nieautoryzowanym dostępem.
– Johnny Ryan, Chief Policy & Industry Relations Officer w Brave
Europejska siedziba Google mieści się w Irlandii. Jeśli okaże się, że firma rzeczywiście łamie unijne prawo, kara może wynosić 4% jej globalnego dochodu, czyli ok. 4,5 mld dolarów. Regulatorzy zwykle jednak zaczynają od konsultacji, dając firmom możliwość skorygowania swoich procedur. Kary nakładane są dopiero wówczas, gdy naruszenie się powtarza.
341f31d.png)