Wojna konsolowa trwa, a niedawno dołączyło do niej również Google, które swoją ofensywę przygotowało na froncie streamingu gier. Największym jego przeciwnikiem jest tutaj Microsoft ze swoim Projektem xCloud. Główne starcie jeszcze przed nami. Obie usługi jeszcze nie wystartowały i każda z nich ma swoje mocne strony. Google Stadia podchodzi do kwestii streamingu od nieco innej strony niż Xbox.
Jest to coś nowego na rynku, swego rodzaju kamień milowy i jeszcze trudno ocenić, jak to się sprawdzi w praktyce. Tym większym ryzykiem jest opatrzona decyzja o wyborze jednej z tych usług. Oczywiście można wybrać obie, ale to zawsze podwójny koszt.
No właśnie, koszty - z wywiadu z szefem Google Stadia przeprowadzonym przez portal Android Authority dowiedzieliśmy się, że Google planuje uruchomić tak zwane bezpłatne okresy próbne, ale dopiero w kolejnych miesiącach po premierze. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, jak to będzie działać i jak długo taki okres próbny będzie trwał. Znając zapędy polskich użytkowników do nadużywania próbnych okresów i kupowania darmowych kont na przykład na Allegro, Google będzie musiał się nad tym poważnie zastanowić, zanim udostępni tę usługę w Polsce. Na razie nam to nie grozi, bo początkowo Stadia ominie nasz kraj.
Usługa będzie działać na telewizorach z Chromecastem, komputerach stacjonarnych, tabletach i telefonach Pixel, zaczynając od Pixel 3 i 3a, za pośrednictwem aplikacji Stadia. Dostępna będzie od listopada w 14 krajach, w tym w Belgii, Finlandii, Kanadzie, Włoszech, Holandii, Norwegii, Danii, Hiszpanii, Francji, Szwecji, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Irlandii i w Stanach Zjednoczonych. Pozwalający na zabawę w rozdzielczości 4K, pakiet Stadia PRO będzie kosztować 9,99 dolara (w przeliczeniu niecałe 40 złotych).
341f31d.png)