Dokładnie 20 lat temu Microsoft znajdował się w samym centrum słynnych procesów antymonopolowych, które przegrał i musiał zaprowadzić nowe porządki. Teraz w podobnej sytuacji znalazło się Google. Po licznych zarzutach ze strony Komisji Europejskiej firma wykonała krok, by umożliwić zdrową konkurencyjność na platformie Android. Zmiana dotyczyć będzie sposobu dołączania przeglądarki do systemu. Większą kontrolę nad tym otrzymają użytkownicy.
Google pozwoli użytkownikom z Europy wybrać przeglądarkę - swego czasu do tego samego został przez Komisję Europejską zmuszony Microsoft, który musiał dać użytkownikom Windows 7 i Windows 8 możliwość wyboru. Telefony z Androidem od zawsze dają możliwość instalowania dowolnych silników wyszukiwania i przeglądarek niezależnie od tego, co na urządzeniu zostało preinstalowane. Jak twierdzi Google, przeciętny użytkownik Androida instaluje zwykle około 50 aplikacji na swoim telefonie. Sprawa dotyczy jednak właśnie owej preinstalacji.
Po decyzji Komisji z lipca 2018 r. zmieniliśmy model licencjonowania dla aplikacji Google budowanych dla telefonów z Androidem, tworząc nowe, oddzielne licencje dla Google Play, przeglądarki Google Chrome i dla Wyszukiwarki Google. Robiąc to, utrzymaliśmy wolność dla producentów telefonów, by mogli instalować dowolną alternatywną aplikację obok aplikacji Google.
Teraz zrobimy też więcej, aby upewnić się, że posiadacze telefonów z Androidem wiedzą o szerokim wyborze przeglądarek i silników wyszukiwania dostępnych do pobrania na ich telefony. Dotyczy to również pytania użytkowników istniejących i nowych urządzeń z Androidem w Europie, które aplikacje przeglądarki i wyszukiwarki chcą używać.
Google będzie więc musiał aktywnie informować użytkowników o możliwości wyboru i aktywnie dawać im ten wybór, bowiem z jakiegoś powodu brak takiej praktyki jest zdaniem Komisji Europejskiej działaniem antykonkurencyjnym. Abstrahując od kwestii prawnych, nowe, bardziej otwarte podejście Google może doprowadzić do większego udziału Edge na Androidzie. W końcu aby zmienić przeglądarkę, użytkownik musi udać się do Sklepu, wyszukać ją i pobrać, a przecież nie wszyscy z automatu wiedzą o takiej możliwości. Wielu użytkowników przyzwyczaiło się do podejścia out-of-the-box, gdzie wszystko jest dostępne natychmiast po pierwszym uruchomieniu i nie trzeba niczego szukać ani pobierać. W takiej sytuacji naturalnie dostawcy systemów dodają takie oprogramowanie, jakie chcą, czyli zwykle swoje lub swoich partnerów. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób i kiedy Google będzie prosił użytkowników o dokonanie wyboru. Microsoft przykładowo tego nie robi, a już tym bardziej aktywnie, choć od niedawna można gigant pozwala ustawić Google jako domyślną wyszukiwarkę w SwiftKey na Androida. Ale żeby zrobić to w Windows, trzeba się już bardziej namęczyć.