Windows, wszędzie Windows

Windows, wszędzie Windows

Autor: Mateusz Miciński

Opublikowano: 6/1/2015, 12:00 AM

Liczba odsłon: 3329

Idea ujednolicenia oprogramowania komputerowego pojawiła się już kilkanaście lat temu, kiedy to Microsoft postanowił zintegrować dwie oddzielne linie systemów operacyjnych, tworząc jedną, spójną platformę. Pierwowzór zbudowany w oparciu o Windows 9x i Windows NT przyniósł ogromny sukces rynkowy w postaci Windows XP, który do dzisiaj stanowi pokaźny udział rynkowy. W tamtych czasach równocześnie gigant z Redmond rozwijał osobne projekty, między innymi linię systemów przeznaczoną do celów serwerowych i drugą do urządzeń przenośnych, jeśli tak można o nich dzisiaj mówić. Wszystkie te platformy w mniejszym, bądź większym stopniu przyjęły się na rynku i skutecznie walczyły o swoją pozycję na rynku. Wielu potknięć nie udało się uniknąć, bowiem konkurencja (między innymi ta spod znaku nadgryzionego jabłka) zdominowała pokaźną część użytkowników, i to właśnie za sprawą platformy i urządzeń przenośnych.

Wiele milionów linii kodu musiało wyjść spod palców programistów, aby dziś Microsoft mógł mówić o jednej uniwersalnej i jednolitej platformie. Latami gigant tworzył usługi, których dostępność miała być zmaksymalizowana, niezawodność bliska 100%, a kompatybilność jak największa. Śmiało można tutaj wyróżnić chociażby internetowy dysk OneDrive (dawniej SkyDrive), do którego dostęp każdy użytkownik mógł uzyskać z dowolnego komputera w dowolnym miejscu na Ziemi.

OneDrive strona główna

Dane w chmurze

OneDrive z przeciętnego dysku, ewoluował do bezkonkurencyjnej usługi, a wszystko za sprawą integracji jego funkcji z jak największą ilością innych usług i oprogramowania firmy Microsoft. Wyróżnić tutaj można przede wszystkim integrację z nowymi systemami operacyjnymi (natywne wsparcie OneDrive w Windows i Windows Phone), integracja z aplikacjami pakietu Office (możliwość zapisywania/otwierania plików w/z dysku), spójność dysku z usługami internetowymi (Outlook.com, jak i z całą usługą Office 365).

Powitalna strona portalu Office 365

Celowo w pierwszej kolejności wspomniałem o OneDrive, bowiem jego obecność we wszystkich innych usługach już świadczy o tym, iż dostępność i integralność usług została zapewniona już na najniższym poziomie. Idąc dalej, trzeba wyróżnić pełną kompatybilność z kontaktami, kalendarzem czy listą zadań. Ale te możliwości podobnie jak pliki, także są przechowywane w OneDrive. Sprawa jest prosta. Na telefonie z Windows Phone dodajemy nowy kontakt, nowe zadanie w kalendarzu i wrzucamy dokumenty na internetowy dysk. Po chwili siadamy przy komputerze z systemem Windows 8/8.1 i te same dane są już na nim dostępne. To ogromny ekosystem Microsoftu, który działa w taki sposób, aby zagwarantować nam jednolitość informacji na wszystkich naszych urządzeniach.

Co więcej, Microsoft powoli odchodzi od modelu aplikacji i usług lokalnych, przenosząc ich coraz większe ilości na serwery ulokowane w ogromnych centrach danych. Mowa tutaj oczywiście o chmurze obliczeniowej, chmurze, w której wykonywanych i przechowywanych jest jak najwięcej usług.

OneDrive, Office Online, Outlook.com, cały Office 365 i jeszcze wiele innych usług, do których dostęp mamy niezależnie gdzie jesteśmy, jaki komputer posiadamy i jakie oprogramowanie zainstalowane. Wystarczy łączność z Internetem, a w dowolnej chwili mamy dostęp do naszych dokumentów, zdjęć, muzyki, osiągnięć w grach, poczty e-mail, kalendarza i zadań, kontaktów, współpracowników i projektów, aplikacji Word, Excel, PowerPoint i OneNote.

Excel Online w przeglądarce internetowej

Nastaje jednolitość

To świetnie odzwierciedla idee Microsoftu, jaką się kieruję, a także bezbłędnie obrazuje trend i przyszłość, do jakiej zmierza informatyzacja i nasze podejście do obsługi komputerów. Skupiłem się tutaj w większości na usługach dostępnych poprzez przeglądarkę internetową, ale są one punktem wyjścia do dużego celu, jaki firma Microsoft chce osiągnąć w nadchodzących miesiącach. I w tym miejscu przechodzimy do meritum artykułu, do systemu Windows, który krok po kroku zaczyna dominować na coraz to większej liczbie urządzeń. Oczywiście, każdy powie, że systemowe Okienka znajdziemy na większości komputerów na świecie, telefony z Windows Phone prężnie pną się do góry, a dopełnieniem jest coraz to większa liczba tabletów. Jednolitość tego oprogramowania pozostawiała wiele do życzenia jeszcze kilka lat temu, kiedy to na naszych PC-etach dominował Windows XP, palmtopy działały pod dyktando Windows Mobile, a nawigacje GPS wykorzystywały Windows CE. O jednolitości wtedy jeszcze nie można było mówić. Bowiem, czy już wtedy dostępne były usługi internetowe? Nie. Microsoft przespał bum na Internet, czego świetnym dowodem jest chociażby okrzyknięta najgorszą, przeglądarka Internet Explorer. Wszystko zaczęło iść ku dobremu dopiero w ostatniej dekadzie, kiedy to pojawiły się wersje 7 i 8 przeglądarki. Nie zapominajmy, że i one nie zwojowały rynku, ale stopniowo gigant uzupełniał braki w swoich produktach oraz podnosił ich jakość. Windows Vista z 2006 roku okazał się niewypałem tak dużym, jak niegdyś Windows Millennium. A usługi spod znaku MSN, w większości dostępne dla użytkowników zza oceanu, nie miały prawa przyjąć się. Microsoft jeszcze wtedy pod skrzydłami Steve Ballmera prężnie walczył o powrót pochlebnych opinii nt. swoich usług i oprogramowania. Windows 7, który okazał się swoistego rodzaju Service Pack’iem, wkońcu przywrócił wiarę w produkty Microsoftu.

Windows XP i Windows 7

Kafelki są wszędzie

W tle, za zamkniętymi drzwiami działów Microsoft Research trwały „tajne” projekty, które w odległej przyszłości miałyby zrewolucjonizować rynek IT. Takie określenia, jak Midori czy Singularity do dziś pozostają owiane tajemnicą. W między czasie jednak zespół projektantów wpadł na, jakże błahy, pomysł wykorzystania stylu opartego o piktogramy na lokalnych stacjach metra i przystankach autobusowych w Redmond, stolicy Microsoftu. Piktogramy te zrodziły projekt o nazwie Metro, znanej też dzisiaj jako Interfejs Metro, czy Interfejs Modern. Dla uproszczenia, chodzi rzecz jasna o zniesławione kafelki, na które bluźni co drugi potencjalny użytkownik Windows. Celowo użyłem słowa „potencjalny”, bo drugie 50% użytkowników, to już posiadacze Windows z kafelkami, którzy prędzej czy później przekonują się do możliwości, zalet i wydajności nowego interfejsu.

Pierwszy ekran Start interfejsu Metro w Windows 8

Wraz z nowym wyglądem systemu, w oprogramowaniu giganta stopniowo zaczęto integrować w wielu miejscach dostęp do tych samych usług. Robimy zdjęcie telefonem, staje się ono po chwili dostępne na komputerze. Tworzymy dokument na komputerze, po chwili możemy go kontynuować na telefonie, czy nawet czytamy wiadomości na portalu internetowym na komputerze, po chwili od tego samego miejsca możemy kończyć czytanie na tablecie. Takie możliwości stały się dostępne za sprawą jednej tajemniczo brzmiącej usługi – Microsoft Azure.

Jesteśmy już w chmurze

Microsoft Azure, to specjalistyczny portal, o ogromnych możliwościach i potencjale, którego zadaniem jest zniesienie konieczności posiadania fizycznych urządzeń i wykonywania ręcznych instalacji oprogramowania. Dosłownie za pomocą kilku kliknięć możemy nabyć super wydajną maszynę o nieograniczonych powierzchniach dyskowych z jednym z wybranych systemów operacyjnych. Co więcej, ten nasz wirtualny komputer będzie bezawaryjnie pracować, zawsze, posiadać będzie niezawodny sprzęt i ultra szybkie łącze internetowe, mierzone w setkach megabitów na sekundę. Brzmi jak sci-fi, ale to prawda. Płacąc kilkanaście – kilkadziesiąt euro miesięcznie, możemy stać się właścicielami takiego cacka. Ale co Microsoft Azure ma wspólnego z ekosystemem giganta? Dużo, a praktycznie wszystko. Wszystkie usługi, które wymieniłem wcześniej, poczynając od OneDrive, a kończąc na Office 365, działają właśnie w oparciu o chmurę obliczeniową, gwarantowaną przez Microsoft Azure.

Wykres pracy serwera postawionego w Microsoft Azure

Windows!

Windows, wszędzie Windows, na naszych stacjonarnych komputerach, na laptopach, tabletach, telefonach, konsolach do gier, nawigacjach GPS, serwerach i innych dedykowanych urządzeniach. Jeden interfejs, jeden sklep z aplikacjami, kompatybilność aplikacji i gier firm trzecich, dostępność do tych samych danych, ustawień i personalizacji wyglądu na wszystkich urządzeniach. Po prostu Windows!

Windows 10 wniesie na rynek IT nową jakość. Nie można jej porównywać pod żadnym pozorem do „nadgryzionego” iOS, który podobnie znajduje się na tych wszystkich iGadżetach. Podobna idea, ale inne techniczne aspekty i inna jakość. Windows 10 zakończy erę fragmentacji oprogramowania, która powoli zaczynała wchodzić w nasze życie. W sklepach Windows i Windows Phone zaczął robić się wielki bałagan, część aplikacji działała, inna na innym telefonie nie. Coraz więcej pojawia się programów i gier, które oznaczone są ikonką kompatybilności zarówno z telefonami, jak i komputerami. Zaś programy dla tych drugich, niektóre działają na Windows pod architekturę ARM (tablet z systemem Windows RT), inne nie funkcjonują i nie są widoczne w sklepie Windows. Jeden wielki bałagan. Microsoft zauważył trend wzrostowy fragmentacji i w odpowiednim momencie obudził się, tworząc jeden sklep.

Windows 10 wydawać by się mogło, że będzie ulepszonym Windows 8/8.1, rodzajem Service Pack’a, jak Siódemka dla Windows Vista. To jednak nieprawda. To zupełnie nowa jakość. I na tą jakość wyczekujemy z dużą niecierpliwością. A warto pocieszyć zarówno osoby mające dość kafelków w komputerze (wraca menu Start), jak i posiadaczy telefonów z Windows Phone 8. Ci ostatni dostaną całkowicie darmowy i pełny upgrade do Windows. Tak, koniec z nazwą Phone. Obserwujmy więc wersje testowe nowego systemu i wyczekujmy nowej ery Windows!

Windows 10 na każdym urządzeniu

Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży
Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży

Wydarzenia