Wszystko, co chcieliście wiedzieć o Surface Pro, ale… wstydziliście się pytać

Wszystko, co chcieliście wiedzieć o Surface Pro, ale… wstydziliście się pytać

Autor: Piotr Karcz

Opublikowano: 3/25/2013, 12:00 AM

Liczba odsłon: 10889

Od premiery najnowszego dziecka redmondowskiej korporacji (9 lutego 2013) minął przeszło miesiąc. Po dość chłodno przyjętej przez konsumentów wersji RT przyszedł czas na produkt flagowy, czasem nazywany iPad killerem. W poniższym artykule pozwolę sobie wyjaśnić czy takie porównanie nie jest stawiane na wyrost, a przede wszystkim odpowiedzieć każdemu z czytelników, czy takie urządzenie jest „stworzone dla nich”.

Na początek przyjrzymy się kwestii nazwy. Początkowo obie wersje tabletów producent nazywał po prostu Surface z odpowiednią „podnazwą” pochodzącą od zainstalowanego w nich systemu „Windows RT” i „Windows Pro”. Dopiero w okolicach premiery wersji opartej o architekturę x86, w nomenklaturze Microsoftu oficjalnie pojawiła się nazwa „Surface RT” oraz „Surface Pro”.

Zanim zaczniemy porównywać wagi, wymiary i inne walory musimy wspomnieć o największej zalecie wymienionego w tytule urządzenia - możliwości uruchomienia tzw. desktopowych programów. Jest to możliwe dzięki procesorowi x86 (Intel Core i5-3317U z wbudowaną kartą graficzną HD Graphics 4000) oraz pełnej wersji systemu Windows. Najkrócej mówiąc Surface Pro to tablet, który jednocześnie jest pełnowartościowym komputerem PC.

Wiele osób zastanawia się, czy prócz Photoshopa, 3DStudia, czy Autocada, na flagowym tablecie Microsoftu można pograć również w gry, nie tylko te, „okienkowe”, ani przeznaczone pod interfejs ModernUI. Odpowiedź jest jednoznaczna – tak! Mało tego, dzięki DirectX 11 (i jego ósemkowej odmianie 11.1) możemy zagrać nawet w Diablo 3, czy Battlefield’a 3. Oczywiście nie na jakichś „wypasionych” detalach, bowiem Intel HD Graphics 4000 przy najnowszej serii Radeonów czy GeForców nawet nie stał. Pamiętajmy też, że dziedzictwo Windows jako platformy do gier jest ogromne i ilościowo nie może równać się z nią żadna stacjonarna, ani przenośna konsola.

Czytając powyższe akapity, łatwo moglibyśmy dojść do wniosku, że najnowsze dziecko Microsoftu jest idealne, albo po prostu autor zgarnął niezłą sumkę za reklamę. Niestety żadna z powyższych hipotez nie jest prawdziwa. Czas więc dodać przysłowiową łyżkę dziegciu i wspomnieć nieco o wadach.

Pierwszą i chyba dla wielu potencjalnych użytkowników odstraszającą cechą nowego Surface jest mała pojemność dysku SSD. Ogólnie wszystkie nośniki danych tego typu słyną z zalet, takich jak: szybki transfer, czas dostępu, gabaryty, waga, jednak nie należy do nich duża pojemność. Krótki rekonesans po sklepach komputerowych może nam łatwo uświadomić, że 512 GB jak na ten rodzaj pamięci masowej to prawdziwy „gigant”. Nie jest to problemem, o ile posiadamy komputer typu laptop, czy desktop, gdzie SSD jest dyskiem systemowym, na którym umieszczamy tylko kluczowe dla nas programy, a dysk HDD pracuje jako magazyn. Jednak w przypadku Surface Pro, gdzie jest to jedyny nośnik - w zasobożernym świecie Windows jest to naprawdę mało. Co gorsza przestrzeni użytkowej w wersji z 128 GB mamy 83 GB, a 64 GB … „aż” 23 GB!

Z pomocą przychodzi tutaj wbudowany w tablet port USB 3.0 i cała rzesza pojemnych zewnętrznych dysków współpracujących na bazie tego, szybkiego dwukierunkowego interfejsu. Niestety, wiadomo, że każde dodatkowe urządzenie podpięte pod tablet (a tym bardziej dyski, które do małych nie należą) kradnie nam mobilność. Aby tego uniknąć, idealnym rozwiązaniem jest zastosowanie domowego serwera plików typu NAS jako magazynu. Przy obecnych szybkościach transferu WiFi umożliwi to swobodny dostęp do zgromadzonych danych. Gdy zasięg sieci lokalnej to za mało, pomocny może być zintegrowany z Windows 8 SkyDrive, lub jeszcze lepiej globalne udostępnienie danych z serwera NAS.

Druga sprawa to ekran. O ile jest bardzo dobrej jakości i wysokiej rozdzielczości (1920 x 1080 piksela, dobre odzwierciedlenie barw, duże kąty widzenia) i idealnie sprawuje się przy wykorzystaniu urządzenia w formie tabletu, to nie zapominajmy, że to tylko 10,6 cala. To mniej niż mają przeciętne laptopy, a nawet komputery nazywane potocznie ultrabookami. Jakoś nie wyobrażam sobie inżyniera, grafika, czy architekta pracującego na co dzień przy takim ekranie, nawet przy pomocy załączonego do Surface’a Pro, bardzo dobrego rysika. Nie chcę, aby ktoś zrozumiał mnie źle i powiedział, że szukam wad, tam gdzie ich nie ma. Wiadomo, tablet, nawet taki hybrydowy to nie desktop z monitorem 27 cali i kupuje się go do innych zastosowań. Chcę tylko uzmysłowić czytelnikom, że pomimo tego, że możemy do Surface podpiąć mysz i fizyczną klawiaturę to będziemy mieć w pełni funkcjonalnego PC’ta, ale… małego. W niektórych programach desktopowych niemal nie widać menu, a wybór odpowiedniej komendy jest naprawdę trudny. Tak naprawdę to już po kilku godzinach pracy z Surface człowiek zaczyna rozumieć jak przydatnym i niezbędnym elementem Windows 8 jest kafelkowy interfejs Modern UI. Idealnie też sprawuje się flagowy pakiet Microsoftu - Office 2013. Ma on specjalny przełącznik - włączający i wyłączający tryb dotykowy.

Wróćmy jednak do samego urządzenia. Bardziej wymagający użytkownicy mogą podpiąć Surface Pro do monitora przez DisplayPort (albo HDMI przy pomocy specjalnej przejściówki) i używać jako komputera stacjonarnego. W tej roli urządzenie sprawdzi się najlepiej w połączeniu z klawiaturą, myszką/gładzikiem, zewnętrznym dyskiem i hubem USB. Oczywiście wtedy mamy taki „stacjonarny” tablet, ale w pełni funkcjonalny.
Pod względem wydajności, Surface Pro jak na tablet jest prawdziwym killerem mocy. Core i5-3317U „zjada na śniadanie” wszystkie procesory typu Atom. Natomiast jeśli mieli byśmy porównać go do procesorów x86 w klasycznych laptopach to również nie wypada najgorzej. Pomimo 1,7 GHz’a standardowej pracy, nie odstaje znacznie od swoich braci - i5-tek taktowanych sporo wyższymi zegarami. Tutaj oczywiście brawa należą się Intelowi i jego technologii Ivy Bridge. Wiodący producent układów x86, o ile w desktopach chwyciwszy sztandar lidera, wprowadza nam jedynie coroczne ewolucje - o tyle w segmencie mobilnym naprawdę zrobił bardzo dużo.

Przyjrzyjmy się teraz kwestii wspomnianej w pierwszym akapicie - porównaniu z iPadem obecnej, czwartej generacji. Na samym początku muszę zaznaczyć, że wszelkie tego typu porównania, są robione nieco na wyrost, ponieważ mamy do czynienia z przedstawicielami innej klasy. To troszkę, jakby porównywać limuzynę z terenówką w jeździe po mieście. Surface Pro jest bliższy Macbookowi Air, niż iPadowi. Bezpośrednim konkurentem apple’owskiego tabletu jest tak naprawdę Surface RT. Skoro jednak już musimy porównać te dwa urządzenia jako tablety, to niestety Microsoft na tym poletku przegrywa. Bateria 4 godziny, konkurencja - 8. Rozdzielczość ekranu 1920x1080, w iPadzie 2048x1536. Grubość 13,5 mm, w produkcie Apple 9,4 mm. Waga 980g, u konkurencji 652! Co gorsza, w Surface Pro mamy dwa wiatraki! Są bardzo ciche, ale pracując przy nich w cichym pomieszczeniu, zwłaszcza w nocy, ich dźwięk jest zauważalny. Jak łatwo się zatem domyślić, iPad w tej dziedzinie jest lepszym i wygodniejszym urządzeniem od Surface Pro, ale pamiętajmy, że to tylko tablet, który nie posiada pełnej funkcjonalności komputera. Na korzyść produktu Microsoftu przemawia precyzyjny rysik (dodawany gratis) oraz bardzo solidna klawiatura, która jest jednocześnie przednią osłoną. Mamy do wyboru jej dwa warianty: cienka, dotykowa oraz nieco grubsza, z fizycznie wciskanymi przyciskami. Niestety żadna z nich nie znajduje się w fabrycznym wyposażeniu Surface. Odnośnie fizycznej klawiatury, śmiałbym zaryzykować stwierdzenie, że jest to najwygodniejsze urządzenie tego typu, jakie kiedykolwiek powstało do tabletów. Niestety obojętnie jaką klawiaturę podłączymy, to i tak będzie ona dużo lżejsza od „ekranu”, przez to środek ciężkości będzie diametralnie różnić się od tego typu rozwiązań w laptopach. Dlatego, mimo najlepszych chęci pisanie na klawiaturze trzymanej wraz z całym urządzeniem na kolanach ociera się o masochizm.

Jak już wcześniej wspomniałem Surface Pro jest zauważalnie cięższy i grubszy od iPada. Na pewno też osoby przyzwyczajone do korzystania z tabletu z nadgryzionym jabłkiem będą zaskoczone proporcjami ekranu 16:9, przez co produkt Microsoftu trzymany w pozycji pionowej będzie dla nich nienaturalnie wąski.

Pamiętajmy też, że konkurencja, to nie tyko iPady. Mamy przecież ogromną liczbę tabletów wiodących producentów działających pod dyktando systemu Android. W tej kwestii jednak rozdzielczość ekranu Surface Pro pokonuje większość urządzeń z robotem w logo. Aż dziwne, że w rok po premierze iPada z ekranem Retina (trzeciej generacji), tabletów konkurencji o rozdzielczości 2048x1536 lub nawet 1920x1080 jest naprawdę jak na lekarstwo.

Tak samo gabaryty. Wydaje się, że są spore, ale tablety konkurencyjnych firm oparte o procesory x86 są sporo większe (i cięższe) od opisywanego w niniejszym artykule.

Cena na pierwszy rzut oka odstrasza, jeśli będziemy rozpatrywać urządzenie w kategorii tablet. Już iPady do tanich nie należą, natomiast najdroższa wersja jest i tak tańsza od produktu Microsoftu. Jednak po głębszej analizie, za kwotę przekraczającą cztery tysiące złotych możemy kupić o podobnych parametrach komputer potocznie nazywany ultrabookiem, z którego tabletu nawet sam Chuck Norris nie zrobi.

Na koniec chciałbym opowiedzieć na pytanie dla kogo właściwie jest ten Surface! W końcu grafik, czy projektant wybierze desktop, gracz za te same pieniądze kupi np. laptopa z dedykowaną, dużo wydajniejszą kartą graficzną. Osoba robiąca skomplikowane wyliczenia, też wybierze coś z większym ekranem. Miłośnik czytania e-booków poszuka czegoś lżejszego.

Cytując popularną reklamę „banki od wszystkiego są do niczego”, można by powiedzieć, że opisywane przez nas urządzenie jest takim właśnie felernym „wynalazkiem”. Nic bardziej mylnego. Surface Pro, to dopracowane, bardzo przemyślane wielofunkcyjne urządzenie. Można na nim zrobić wszystko, ale oczywiście zachowując odpowiednie kompromisy, tudzież doposażając go w dodatkowy hardware. Możemy go używać w trzech trybach: mały, wydajny laptop, duży tablet lub przekształcić dodatkowymi peryferiami w desktop lub odtwarzacz multimedialny.

Nie zapominajmy też, że opisywane urządzenie, jeszcze na długo przed premierą nakreśliło drogę, którą zaczęli podążać inni producenci. To jakby Microsoft pokazał światu „zrobiliśmy nowy system „Windows 8”. Wydaje się dziwny? Zobaczcie do czego on tak naprawdę służy.” Dzięki temu niemal każdy większy koncern branży IT ma w swojej ofercie, lepszego lub gorszego klona Surface Pro.

Gdybym miał coś zmienić w tytułowym tech-gadżecie to na pewno chciałbym go trochę odchudzić, zwiększyć żywotność baterii, dodać szybszą kartę graficzną i wbudować co najmniej 256 GB pamięci SSD. Z drugiej strony premiera procesorów z rodziny Haswell tuż, tuż, a dyski SSD powoli tanieją. Dlatego, kto wie, czy za rok nie napiszę na łamach „CentrumXP.pl” kolejnej recenzji zatytułowanej: „Surface Pro na sterydach”, czego sobie i Wam serdecznie bym życzył.

Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży
Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży

Wydarzenia