Unia Europejska nie pozwoli Facebookowi mówić jej, jak ma regulować sektor big tech. Komisarz ds. Przemysłu i Przedsiębiorczości, Thierry Breton, powiedział, że Facebook będzie musiał dostosować się do standardów unijnych, a nie odwrotnie.
Facebook promuje swoją białą księgę Charting a Way Forward: Online Content Regulation, która zawiera proponowane wytyczne dla przyszłych regulacji. Breton odrzuca te wytyczne i uznaje je za niewystarczające. Zdyskredytowany został też sam raport, w którym Facebook nie wspomniał o swojej dominacji rynkowej ani też jasno nie zarysował swoich odpowiedzialności. To nie my mamy dostosowywać się do firmy, tylko firma ma się dostosować do nas — powiedział urzędnik po spotkaniu z CEO Facebooka, Markiem Zuckerbergiem.
Oczekuje się, że w środę komisarz ogłosi propozycje regulacji amerykańskich gigantów technologii oraz firm korzystających z pomocy państwa chińskiego, a także kierowania sztuczną inteligencją. Mark Zuckerberg wzywał do regulacji już wcześniej. Krytycy twierdzą jednak, że Facebook pisze te propozycje pod siebie, jednocześnie unikając jasnego określenia się i zrzucając część odpowiedzialności na innych. Jak powiedziała Věra Jourová, Wiceszefowa KE ds. praworządności, która również spotkała się z szefem Facebooka:
Facebook nie może przerzucić [na innych] całej odpowiedzialności. Facebook i pan Zuckerberg muszą sami sobie odpowiedzieć na pytanie, kim chcą być jako firma i jakie wartości chcą promować. Nie jest rolą rządu ani regulatorów upewnienie się, że Facebook chce służyć dobru albo złu.
Jak widać, unijni urzędnicy nadal podchodzą do Facebooka i jego pomysłów z rezerwą (delikatnie mówiąc). Ten sceptycyzm nie bierze się z kosmosu. Gigant social media znajduje się pod wzmożoną obserwacją. Chodzi tu jak zwykle o jego praktyki gromadzenia danych i ochrony prywatności. Zaniedbanie tych obowiązków w przeszłości poskutkowało nałożeniem na firmę wielomiliardowych kar.