W dniu wczorajszym świat technologii obiegła informacja o sporym opóźnieniu aktualizacji dla Outlook.com. Zapowiadany od wielu miesięcy i testowany przez ponad połowę użytkowników nowy interfejs wraz z nowymi funkcjami miał ostatecznie zawitać we wszystkich skrzynkach mniej więcej w obecnym okresie. Skąd całe zamieszanie? Początkowo Microsoft oświadczył, że "migracja wszystkich kont nastąpi najpóźniej pod koniec lata", by później publikować komunikat, wspominając o "pierwszej połowie 2017 roku".
Jeszcze niedawno firma podawała informację, że blisko połowa z 400-milionowej społeczności Outlook.com otrzymała już aktualizację serwisu. Pozostali mogli napotkać ostatnio niecodzienny komunikat podczas próby udostępniania kalendarza: "Aktualizujemy teraz konta Outlook.com. W trakcie aktualizacji nie będzie można udostępniać kalendarza na niektórych kontach, ale wciąż możecie udostępnić kalendarz, wysyłając do niego link poprzez kliknięcie 'Uzyskaj link'. Spodziewamy się, że uaktualnienie będzie gotowe w pierwszej połowie 2017 roku. Przepraszamy za utrudnienia i dziękujemy za korzystanie z Outlook.com". Jak się okazuje, komunikat ten nie odzwierciedla faktycznego stanu postępów aktualizacji.
Komunikat, który miał okazać się błędem
Microsoft wyjaśnia, że ów komunikat jest wynikiem błędu. Dokładne wytłumaczenie wystosował rzecznik firmy: "Wiadomość o błędzie odnosi się do niepoprawnej daty, jaką jest pierwsza połowa 2017 r. Aktualizujemy ten komunikat, by odzwierciedlić ostatnio ustalony harmonogram migracji. Znajdujemy się w ostatnich fazach migracji Outlook.com, której dokonało już około 90% naszych aktywnych użytkowników. Niewielki odsetek aktywnych użytkowników musi jeszcze poczekać na migrację w odniesieniu do niektórych funkcji, z których korzystają, takich jak udostępnianie kalendarzy". Choć firma wyjaśnia, że z wyznaczonego terminu wywiązała się (w 90 procentach), wciąż nie wiemy, dlatego takim problemem jest migracja pozostałych 10% kont. Microsoft jedynie przyznaje, że "zabierze to trochę więcej czasu".
Nie jest jasne, ile czasu potrzebuje jeszcze Microsoft, jednak najwyraźniej komunikat o pierwszej połowie 2017 roku jest mocno przesadzony. Jeśli wciąż nie otrzymaliście aktualizacji, o jej zawartości możecie przeczytać w naszym wcześniejszym wpisie.