Dziś popołudniu pisaliśmy, że jedna z firm marketingowych umożliwia użytkownikom YouTube'a promocję konsoli Xbox One w zamian za wynagrodzenie. Tymczasem Microsoft przyznaje, że nie znał szczegółów działań Machinimy, a dotychczasowa współpraca była typową formą partnerstwa.
Przypomnijmy - firma Machinima płaciła użytkownikom YouTube'a za nagrywanie pochlebnych dla Xboksa One filmików. Oczywiście lokowanie produktu musiało spełniać określone normy, a same filmy musiały posiadać odpowiednią ilość wyświetleń. Taka forma reklamy nazywana jest stealth marketingiem i nie dość, że nie cieszy się szacunkiem konsumentów, to jest też nie do końca zgodna z prawem. Microsoft wraz z Machinimą odcinają się od zarzutów prowadzenia nieuczciwej kampanii. Firmy wydały we wtorek wspólne oświadczenie, w którym piszą, że nie miały wpływu na treści, które autorzy filmów zamieszczali w serwisie YouTube. Microsoft dodaje też, że kontrakt nie miał sugerować użytkownikom korzyści finansowych z promowania konsoli Xbox One.
Po upływie kilku godzin Microsoft wydał kolejne oświadczenie, w którym pisze: "Microsoft nie był świadomy szczegółów indywidualnych umów, które Machinima zawierała ze swoimi twórcami contentu jako część kampanii reklamowej. Nie otrzymywaliśmy też żadnych raportów z tych działań. Poprosiliśmy Machinimę, by zaprzestała dodawania treści, związanych z Xbox One jako część tej kampanii oraz by pod już istniejącymi filmami umieściła adnotację, która mówi, że są one częścią płatnej kampanii reklamowej." Wygląda na to, że Microsoft nie chce być tego częścią, a tego typu formę reklamy uważa za szkodzącą swojemu wizerunkowi.
Microsoft odcina się od współpracy z Machinmanią także dlatego, że Federalna Komisja Handlu może zdecydować się na prześwietlenie tego partnerstwa. Wielu sądzi, że kontrakt mógłby naruszać regulacje FTC. Mówią one, że od twórców internetowych wymaga się odpowiedniego oświadczenia w przypadku pobierania korzyści materialnych od producentów lokowanych produktów. Sama praktyka wydaje się jednak dość powszechna w dobie YouTube'a i serwisów społecznościowych. Nie znamy jednak dokładnej skali zjawiska, gdyż wielu twórców z zasady nie podaje informacji o celowej reklamie.
