W zeszłym tygodniu Microsoft poinformował, że ujednolica wymagania systemowe Windows 11 dla fizycznych komputerów PC i maszyn wirtualnych. W praktyce oznacza to choćby wymaganie modułu TPM 2.0 na wszystkich maszynach. W przypadku jego niespełnienia dalsze aktualizacje są blokowane. No chyba że nakombinujemy się, aby przekonać system, że moduł jest obecny, albo... poczekamy na aktualizację od dostawcy VM.
Podczas gdy wcześniejsze wersje Windows nie robią specjalnych problemów i dają się spokojnie testować w środowiskach VM (nie licząc tych naprawdę archaicznych), Jedenastka obrała inne podejście. Oracle, wydawca popularnego oprogramowania do wirtualizacji VirtualBox, zaczął już prace nad spełnieniem tych nietypowych wymagań Windows 11. Dzięki nowemu sterownikowi program będzie mógł użyć modułu TPM hosta i przebrnąć przez wymagania. Zmianę oznaczono jako "Changeset 90946".
Co ciekawe, Oracle ogłosił prace blisko miesiąc przed ogłoszeniem nowych wymagań dla maszyn wirtualnych przez Microsoft. Wydawca prawdopodobnie wiedział albo przynajmniej spodziewał się nadchodzących zmian. To w sumie dobrze, bo dzięki temu aktualizacja może nadejść szybciej. A co z innymi maszynami wirtualnymi? Inne popularne opcje, takie jak VMWare, również oferują możliwość wirtualnego TPM (vTPM), jak w przypadku platformy Workstation Pro.
Virtual Trusted Platform Module (vTPM) to oparta na oprogramowaniu reprezentacja fizycznego chipu Trusted Platform Module 2.0. vTPM zachowuje się jak każde inne urządzenie wirtualne. Możesz dodać vTPM do maszyny wirtualnej tak samo, jak dodajesz wirtualne CPU, pamięć, kontrolery dysku czy kontrolery sieciowe. vTPM nie wymaga sprzętowego chipu Trusted Platform Module — wyjaśnia VMWare. W przypadku VirtualBox moduł najprawdopodobniej nie będzie emulowany.
341f31d.png)