Steve Ballmer nie pozostał lojalny wobec chmury Microsoftu

W zeszłym tygodniu właściciel Los Angeles Clippers ogłosił podpisanie kontraktu z Amazon Web Services, który stanie się dla drużyny dostawcą usług w chmurze. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że właścicielem tym jest Steve Ballmer, czyli były CEO Microsoft. To właśnie za jego kadencji narodziła się platforma Azure, obecnie największy rywal AWS.

Zakładaliście, że Steve Ballmer wybrałby Azure z lojalności wobec firmy, którą kierował przez 14 lat? Nic z tego. Odchodząc z Microsoft, drugi w historii CEO firmy oprócz wykupienia Clippersów poświęcił część swojego czasu na pielęgnowanie kilku projektów start-upowych, w tym doświadczenia rozszerzonej rzeczywistości o nazwie Clippers Court Vision, dostarczonego przez Second Spectrum. System ten na każdej hali NBA ma kamery, które zbierają dane przestrzenne, w tym położenie oraz ruchy piłki i graczy. Second Spectrum wykorzystuje te informacje do tworzenia nowych sposobów oglądania sportu - m.in. dostarcza statystyki o udanych rzutach, dodaje nowe kąty widzenia i oferuje alternatywny tryb audio, który zbiera dźwięk trampków skrzypiących na boisku.

Second Spectrum jest startupem wspieranym przez Ballmera, który zaczął używać AWS Elements do przetwarzania wideo, a teraz Ballmer i Clippers rozszerzają tę współpracę, umożliwiając AWS zbieranie i analizowanie danych z boiska, co ma na celu ulepszenie doświadczenia Court Vision. Pytanie, czy zamiast tego Ballmer nie mógł skorzystać z Microsoft Azure, który nota bene ma już doświadczenie we współpracy z NBA. Sam zainteresowany odniósł się i do tej kwestii w sobie właściwym stylu:

Czy krwawię Microsoftem? Oczywiście, że krwawię Microsoftem. Ale Amazon wykonał dobrą robotę.
– Steve Ballmer

Były CEO Microsoftu bez sentymentów wybrał platformę konkurencji. Paradoksalnie na więcej lojalności względem Azure pozwalają sobie (i to w ujęciu masowym) sieci handlowe, dla których Amazon na innej płaszczyźnie stanowi konkurencję. Właściwie trudno nam sobie wyobrazić, by na coś podobnego porwali się Bill Gates czy Satya Nadella.