Autor pisze, że jego system wodnego chłodzenia elementów komputera, w tym karty graficznej, przestał poprawnie funkcjonować. Nie był wyposażony w system zabezpieczeń na wypadek zastoju wody, dlatego też komputer nie został automatycznie wyłączony. Brak chłodzenia szybko uwidocznił się gwałtownym wzrostem temperatury, bo nawet jeżeli system był w stanie bezczynności, interfejs Aero zapewnił intensywniejszą pracę procesora karty graficznej. Sprawa jest o tyle ciekawa, że sterowniki ForceWare 96.85 dla systemu Windows Vista RC2 są opatrzone certyfikatem WHQL, a nie mają wbudowanego monitoringu GPU (pełnego zarządzania ciepłem), w przeciwieństwie do sterowników dedykowanych Windows XP. Oznacza to, że wprzypadku podwyższonej temperatury ponad wartość znamionową, sterownik nie poda sygnału do systemu, ostatecznie do komputera, by odpowiednio zareagować, tj. zamknąć aplikację i pokazać pulpit, wreszcie wyłączyć komputer.
Z pewnością opisany na łamach TweakTown przypadek jest jednym z nielicznych. W końcu karty graficzne są standardowo wyposażane w specjalne układy chłodzenia, nawet jeżeli ma być to tylko wiatrak. Jednakże słuszność podpisania przez Microsoft tych sterowników swoim certyfikatem, który ma przecież zapewnić wysoką jakość i stabilność działania, jest dosyć wątpliwa.