W tym tygodniu Microsoft ogłosił, że Teams ma ponad 20 milionów aktywnych użytkowników dziennie i wypuścił nowe wideo promocyjne, które w symboliczny sposób przedstawia interakcje w aplikacji. Animacja naprawdę robi wrażenie i naszym zdaniem jest świetnym wyrazem kunsztu grafików zainspirowanych stylem Fluent Design. Nie wszyscy jednak są zadowoleni z takiego przedstawienia. Slack dowodzi, że pomysł na spot jest wtórny i niemal w całości skopiowany od niego. Cóż, porównanie obu materiałów nie pozostawia wątpliwości.
W spocie opublikowanym przez Microsoft widzimy kulki, trochę przypominające kule bilardowe, choć składające się raczej z dwóch półkul w różnych odcieniach (tak, to ważne), które toczą się różnymi torami wytyczonymi w jasnej powierzchni i wchodzą ze sobą w interakcje. Kule te zdają się tworzyć synergię, która obrazowana jest przez nowe symbole Teams — kolektywną tożsamość, zaufanie czy konstruktywne napięcie. Taka forma przedstawienia wydaje się może trochę górnolotna, ale jest niezbędna, by zapewnić produktowi pełną identyfikację wizualną i koncepcyjną. W końcu same suche opisy techniczne niespecjalnie działają na wyobraźnię zwykłych użytkowników, a to przede wszystkim do nich kierowany jest Teams. Okazuje się jednak, że pomysł na spot (który w całości możecie obejrzeć tutaj) niekoniecznie narodził się w głowach grafików Microsoftu. Slack użył niemal identycznych motywów kilka miesięcy wcześniej.
ok boomer pic.twitter.com/NB617NDFLV
— Slack (@SlackHQ) November 21, 2019
Na powyższym porównaniu można zobaczyć wspomniane motywy w spotach Slacka z kwietnia i sierpnia tego roku w zestawieniu z nowym spotem Teams z listopada. Zebrane animacje są uderzająco podobne i gdyby zmienić wiodące motywy z fioletowych na czerwono-żółte lub odwrotnie, można by zmontować z nich jeden klip i wykorzystać jako reklamę dowolnej z tych dwóch usług. Jasne, można powiedzieć, że nikt tu nie odkrył Ameryki, a motyw toczących się kulek nie jest bynajmniej odkrywczy. Nie w tym jednak rzecz i raczej nie ma tu mowy o przypadku. Slack jest bowiem bezpośrednim rywalem Teams i w pewnym sensie jego pierwowzorem. Microsoft swego czasu wyrażał nawet chęć wykupienia platformy i włączenia jej do swojego portfolio. Do przejęcia jednak nie doszło, dlatego gigant stworzył od podstaw własne rozwiązanie — Microsoft Teams — które w krótkim czasie (niecałe 2 lata od premiery) zdołało wyprzedzić Slacka pod względem liczby aktywnych użytkowników. Wracając do sedna sprawy — wykorzystanie tych samych motywów do promocji produktu z tej samej półki można uznać za plagiat i to dość perfidny. A jako że prawo amerykańskie jest dużo bardziej restrykcyjne w kwestii naruszenia własności intelektualnej, może to oznaczać dla Microsoftu przykre konsekwencje... O ile Slack zdecyduje się wystąpić na drogę sądową.
Ostatnimi czasy Slack zdaje się być przyparty do muru, a jego ataki na Teams można uznać za akt desperacji. W obliczu konkurenta trudno jest mu także rozwijać własny produkt. W ostatnich dniach głośno się zrobiło o nowym, "bogatym" edytorze tekstu w Slack, który zamiast znaczników tekstowych wykorzystuje przyciski formatowania (np. pogrubienie), które należy kliknąć. Takie rozwiązanie jest czymś oczywistym w produktach Office, jednak wzbudziło falę protestów wśród dość konserwatywnej, hermetycznej społeczności użytkowników Slacka. Twórcy dali za wygraną i zapowiedzieli wycofanie zmian. Jest to tylko jeden przykład trudności, jakie napotykają. Z jednej strony widzą potrzebę rozwoju, by móc dalej rywalizować z nowoczesnym Teams, a z drugiej strony nie mogą go kopiować, bo Slack utraciłby wtedy swoją specyfikę.