Microsoft: "Nie pomożemy żadnemu rządowi w hakowaniu lub atakowaniu klientów"

Microsoft: "Nie pomożemy żadnemu rządowi w hakowaniu lub atakowaniu klientów"

Autor: Krzysztof Sulikowski

Opublikowano: 3/27/2017, 5:10 PM

Liczba odsłon: 2141

Na kanwie ostatnich ataków terrorystycznych zaczęły się pojawiać naciski, by firmy technologiczne bardziej wspierały służby specjalne w walce z terroryzmem. Mówiąc inaczej, niektórzy przedstawiciele rządu mediów uważają, że Microsoft, Google czy inni dostawcy oprogramowania powinni odejść od swojej polityki prywatności i udostępniać rządom dane użytkowników, którzy (mniej lub bardziej zasadnie) są podejrzewani o przestępstwa. Czy da się chronić prywatność i jednocześnie nie ułatwiać działalności terrorystom? Szef działu prawnego Microsoft uważa, że to możliwe.

Naciskom oficjeli zdają się wtórować media, które po ostatnich atakach rozpoczęły nagonkę na firmy technologiczne. Daily Mail, przykładowo, nazwał Google "przyjacielem terrorystów", jako że jego wyszukiwarka ułatwia "odnalezienie poradników dla terrorystów o tym, jak wykorzystać samochód w masowym zamachu". Minister spraw wewnętrznych UK, Amber Rudd, powiedziała z kolei BBC, że "Musimy mieć pewność, że organizacje, takie jak WhatsApp - a takich jak ona jest wiele - nie zapewniają terrorystom sekretnego miejsca komunikacji między sobą. Powinniśmy się upewnić, że nasze służby wywiadowcze mają możliwość wejścia w sytuacje, takie jak zaszyfrowany WhatsApp". Rudd postuluje też do CEO Apple'a, Tima Cooka, by "jeszcze raz pomyślał o innych sposobach pomocy nam w wejściu w sytuacje, takie jak WhatsApp na telefonie Apple'a". To chyba dość jasna sugestia, by firmy umieszczały backdoory w swoich *zaszyfrowanych* komunikatorach i innych aplikacjach. Co na to Microsoft?

Brad Smith, szef działu prawnego Microsoft, już nie po raz pierwszy ogłosił, że choć firma musi działać zgodnie z prawem, nie będzie pomagać władzy w przekraczaniu uprawnień: "Organy ściagania potrzebują informacji, czasami potrzebują ich bezzwłocznie, aby ratować życie. Gdy dostajemy tego typu żądania lub uzasadnienia, i kiedy są one zgodne z prawem, działamy szybko. To dla nas kwestia minut. Ale kiedy rządy idą za daleko, mówimy nie". Microsoft już wcześniej odmawiał żądaniom oficjeli, którzy chcieli zyskać dostęp do danych użytkowników, gdy doszło do przypuszczeń, że ich prywatność może być zagrożona. W samym tylko roku 2017 firma wygrała proces przeciwko amerykańskiemu Departamentowi Sprawiedliwości, który żądał wcześniej dostępu do danych przechowywanych w irlandzkim centrum danych Microsoft, a więc znajdującym się poza jurysdykcją USA. Taktyka firmy z Redmond pozostaje najwyraźniej niezmienna. "Nie pomożemy jakiemukolwiek rządowi, w tym naszemu własnemu, hakować ani atakować jakiegokolwiek klienta, gdziekolwiek. Zwracamy dane jedynie, jeśli jesteśmy do tego zobowiązani prawnie" - dodaje Smith - "Jako firma musimy cieszyć się wszędzie zaufaniem, a jedynym sposobem jego osiągnięcia, jest przełożenie interesów naszych klientów nad interesy jakiegokolwiek rządu".

Smith odniósł się też do Vault 7, ostatniej fali wyciekłych dokumentów z portalu WikiLeaks. Microsoft nie otrzymał podobno jeszcze szczegółowych informacji o podatnościach, które WikiLeaks zobowiązał się udostępnić. "Będziemy wiedzieć więcej, gdy otrzymamy te informacje. Do tej pory wiemy tyle samo, co dziennikarze" - tłumaczy szef działu prawnego Microsoft i dodaje, że "każdy dzień, w którym dowiadujemy się i czytamy o kolejnych podejmowanych przez rząd krokach w celu atakowania prywatnej technologii, jest dniem, w którym nasze obawy powinny rosnąć".

Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży
Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży

Wydarzenia