Kilka dni temu w Sieci zawrzało – Joe Belifiore przełamał ciszę dotyczącą przyszłości Windows 10 Mobile serią swoich Tweeetów. Jak się okazuje, system ten zostanie w zasadzie uśmiercony i pozbawiony dalszych aktualizacji funkcjonalnych, zaś jedyne co nadal do niego trafi, to łatki bezpieczeństwa oraz uaktualnienia likwidujące błędy. Winą za ten stan rzeczy obarczony został brak odpowiedniej ilości aplikacji oraz w efekcie użytkowników. Jest to jakkolwiek by na to nie spojrzeć błędne koło, bowiem użytkowników nie pojawi się więcej właśnie z powodu małej ilości dostępnych programów. Jak łatwo się domyślić, wypowiedzi te wzbudziły skrajne emocje, w znacznej mierze negatywne – zwłaszcza, że sam Joe już od dawna korzysta z konkurencyjnych platform (w marcu 2014 roku chwalił się posiadaniem iPhone). Co istotne, krytyka spadła nie tylko ze strony zwykłych użytkowników, bowiem dołączyły do niej nawet tak znaczące strony jak MSPoweruser.
(2/2) As an individual end-user, I switched platforms for the app/hw diversity. We will support those users too! Choose what's best 4 u. https://t.co/LKQBL3w7gA
— Joe Belfiore (@joebelfiore) 8 października 2017
Anglojęzyczny portal zarzuca Microsoftowi nawet nie tyle samo wygaszenie mobilnego systemu, co raczej jego stosunek wobec swoich klientów. Co zrozumiałe, spodziewać mogliśmy się jakiejkolwiek formy przeprosin czy też skruchy- tych jednak nie uświadczyliśmy wcale. Redakcja MSPoweruser podeszła do oceny zjawiska dosyć metodycznie, sprawdzając ile spośród 6 elementów przeprosin zalecanych przez Fisher College of Business znalazło się w wypowiedziach Microsoftu. Są to odpowiednio: oficjalne wyrażenie żalu, wyjaśnienie co poszło nie tak, świadomość odpowiedzialności, skrucha, zadośćuczynienie/oferta naprawy błędu oraz prośba o wybaczenie. Jak wykazała analiza, wypowiedzi przedstawiciela Microsoftu nie zawierały tak naprawdę żadnego z tych elementów…
Nawet tak wielka korporacja jak Microsoft nie powinna w tak lekceważący sposób podchodzić do kwestii PR, w końcu wizerunek firmy rzutuje na jej finalnej sprzedaży. Co istotne, rozciąga się to dalej, niż na urządzenia mobilne – użytkownicy którzy już raz sparzyli się w ten sposób nie zaryzykują inwestycji w kolejne, niezbyt pewne rozwiązania oferowane przez giganta z Redmond.