Prawie wszystkie maile zawierające niechciane oferty, jakie docierają do Wielkiej Brytanii, pierwotnie zostały wysłane ze Stanów Zjednoczonych. Ich nadawcy nie zadają sobie nawet trudu przeliczenia cen towarów na euro.
Spam, jaki dostajemy z Ameryki, to okazja do zrobienia niewiarygodnie dużych pieniędzy - powiedział Olle Thylander, pracownik Szwedzkich Uniwersyteckich Sieci Komputerowych, organizacji, która nadzoruje ruch w sieciach uniwersyteckich w Szwecji. Choć brakuje pełnych danych na temat ilości spamu docierającego do Europu, wielu specjalistów jest zgodnego zdania, że problem się nasila. Europa wciąż nie wypracowała wspólnego stanowiska dotyczącego sposobu walki z plagą spamu z USA. Co więcej, choć Stary Kontynent "importuje" z Ameryki problem zalewu niechcianych informacji, brakuje skutecznych sposobów walki z zaśmiecaniem skrzynek pocztowych.
W przeciwieństwie do regionów USA ustawowo chronionych przed zalewem spamu - m.in. stanu Virginia - prawo Unii Europejskiej nie przewiduje kar więzienia za tego typu czyny. Co prawda nadawcy spamu zagrożeni są grzywną, jednak jej wielkość jest przez poszczególne kraje ustalana indywidualnie, a efektywność działania jako elementu odstraszającego raczej nikła. Jak mówi Cristina Garcia del Valle, rzeczniczka hiszpańskiego Ministerstwa Nauki i Technologii: Większość firm wysyłających niechciane maile to koncerny międzynarodowe, nie dysponujemy jednak takim rozwiązaniem, które umożliwiałoby zatrzymanie tego procesu. Z kolei Jens Storm Lernoe, który nadzoruje operacje MSN Microsoftu i Hotmail w Danii, powiedział, że ponad 95% spamu pochodzi z zagranicy, w większości ze Stanów Zjednoczonych. Dodał także, że w USA swobodnie można kupić listy zawierające adresy mailowe mieszkańców Europy. Co prawda podobne listy da się także kupować w Europie, choć nie w tej skali co na terenie USA.