W tamtym tygodniu pisaliśmy o podjętej przez Microsoft decyzji, by nie sprzedawać technologii rozpoznawania twarzy policji w Stanach Zjednoczonych. Gigant nie zamierza tego zrobić, dopóki nie powstanie prawo krajowe oparte na prawach człowieka, które będzie regulować tę technologię. Obrońcy praw człowieka i prywatności docenią postanowienie firmy, jednak znajdą się i tacy, którzy potępiają odmowę współpracy z aparatem państwowym.
Donald Trump przetweetował post byłego dyrektora wywiadu narodowego, Richarda Grenella, który stwierdził, że Microsoft powinien zostać odsunięty od federalnych kontraktów rządowych — powinny być konsekwencje za niesprzedanie technologii wydziałom policji. Grenell otagował prezydenta, a ten udostępnił jego tweeta. Taka krytyka przysporzyła jednak Microsoftowi zwolenników. W piątek cena akcji przedsiębiorstwa wzrosła o 2,5% do 190,97 USD.
Wiadomość jest znacząca, biorąc pod uwagę oskarżenie, że prezydent USA próbował wpłynąć na przydział kontraktu JEDI Microsoftowi — swoją ofertę złożył też Amazon, który usilnie stara się ten kontrakt odebrać. W październiku zeszłego roku Departament Obrony Stanów Zjednoczonych obwieścił, że przyznał Microsoftowi kontrakt Joint Enterprise Defense Infrastructure (JEDI) o wartości maksymalnej 10 mld dolarów. Celem jest zbudowanie chmury do przechowywania wrażliwych danych wojskowych i obronnych oraz zarządzania nimi. Zwycięstwo Microsoftu było dla wielu zaskoczeniem, jako że za faworyta uznawano Amazon Web Services (AWS).
Amazon zakwestionował decyzję Pentagonu i złożył pozew, tymczasowo blokując realizację kontraktu. Czy niezadowolenie prezydenta i jego administracji może przeważyć szalę i pozbawić Microsoft lukratywnego kontraktu? Nie wiadomo. Warto jednak przypomnieć, że Trump nazwał szefa Amazona, Jeffa Bezosa, swoim wrogiem politycznym. Mimo tych niesnasek Microsoft wydaje się nadal pozostawać faworytem rządu USA, nawet pomimo że jest jego krytykiem.
341f31d.png)