Google nie może dojść do porozumienia z władzami Australii i może wycofać się z tamtejszego rynku. Na zagrzane przez niego miejsce chętny jest Microsoft. Jak powiedział Satya Nadella, firma gotowa jest wypełnić tę lukę na rynku australijskim.
Od jakiegoś czasu Google pozostaje w nie najlepszych stosunkach z rządem Australii, po tym jak został poproszony o zapłacenie wydawcom za publikowanie ich wiadomości. W sierpniu gigant wyszukiwarek napisał list otwarty, w którym krytykował nowe regulacje o nazwie News Media Bargaining Code. Zmuszają one firmy, takie jak Google i Facebook, do negocjacji uczciwej ceny z wydawcami medialnymi za ponowne używanie ich treści. W zeszłym tygodniu Google wystosował oświadczenie, w którym grozi opuszczeniem kraju. Spotkało się ono z szybką odpowiedzią premiera Scotta Morrisona, w której zaznaczył, że Australia nie odpowiada na te groźby.
Następnie premier Australii rozmawiał z Satyą Nadellą, CEO Microsoft. Powiedział on, że chce rozszerzyć silnik wyszukiwania Bing na Australię i wypełnić pustkę, która powstałaby, jeśli Google zdecyduje się wycofać z tego rynku. W tym samym czasie Mark Zuckerberg, CEO Facebooka, odbył spotkanie online z przedstawicielami australijskiej władzy. Jak skomentował później minister skarbu, Josh Frydenberg: Mark Zuckerberg nie przekonał mnie do ustąpienia, jeśli o to pytacie. Odniósł się też do spotkania Microsoftu z premierem: Obserwują to bardzo uważnie i bez wątpienia widzą szanse na rozwój tu, w Australii.
Australia planuje wprowadzenie nowego prawa w życie w nadchodzących tygodniach i daje jasno do zrozumienia, że nie przyjmuje zażaleń Facebooka ani Google. Microsoftowi te nowe zasady zdają się nie przeszkadzać.