Władze Barcelony planują zrezygnować z rozwiązań Microsoftu

Ostatnie lata to czas coraz większej komputeryzacji, nie tylko w domach lecz również w szkołach i wszelkiej maści urzędach. Wynika to oczywiście nie tylko z większej dostępności sprzętu, lecz przede wszystkim z konieczności – ciężko w końcu wyobrazić sobie obecnie jakiekolwiek wielkie miasto pozbawione własnej infrastruktury IT, umożliwiającej chociażby sprawdzenie podstawowych informacji administracyjnych. Rzecz jasna, niesie to ze sobą stałe koszty – przynajmniej gdy mówimy o wykorzystaniu rozwiązań profesjonalnych. Jak łatwo się domyślić, lokalne samorządy starają się ograniczyć wydatki tego pokroju do minimum, często ryzykując przy tym całkowitą klapę – w końcu przeniesienie całego systemu na rozwiązania open source nie zawsze okazuje się rozsądne…

Jakkolwiek by nie było, Barcelona przymierza się właśnie do przeniesienia swojej infrastruktury IT na rozwiązania otwarto źródłowe. Mówiąc dokładniej, w planach tamtejszych władz jest wymiana systemów Windows na jedną z dystrybucji Linuksa, ponadto chcą one zamienić pakiety Office na Libre Office, Exchange zaś na Open Xchange. Początkowo może się to wydawać świetnym pomysłem, przynajmniej pod względem finansowym, jednakże pomija się tu jeden wyjątkowo istotny aspekt – mowa oczywiście o czasie koniecznym do wdrożenia nowych rozwiązań oraz przeszkoleniu do ich obsługi niezbędnego personelu. Podczas tego okresu oczywiście urzędy działają rzecz jasna o wiele mniej wydajnie, czego dowodem może być sytuacja jaka miała miejsce w Monachium – tamtejsze władze wpadły na praktycznie identyczny pomysł już jakiś czas temu, całość zaś skończyła się na decyzji o powrocie do produktów Microsoftu.

Jak łatwo wywnioskować, sukces przedsięwzięcia podjętego w Barcelonie zależy od tego, czy władze miasta przetrwają okres wprowadzania rozwiązań open source. Jeśli się to nie powiedzie, dalsze kroki będą oczywiste – wszystkie systemy powrócić będą musiały na wypróbowane rozwiązania, oferowane przez giganta z Redmond. Sytuacja w tym konkretnym przypadku może okazać się nawet bardziej drastyczna, niż miało to miejsce w Monachium – w końcu Barcelona jest miastem silnie nastawionym na turystykę, ta zaś w obecnych czasach mocno bazuje na wszelkiej maści informatorach i ogłoszeniach znajdujących się w Sieci. Czy czeka nas powtórka z Monachium? Na pytanie te odpowiedzieć może jedynie czas…