Po kilku tygodniach niepewności stało się jasne - OneDrive to już oficjalna marka chmury Microsoftu. Wczoraj pisaliśmy o sposobie na zdobycie kolejnych, darmowych gigabajtów w chmurze. Dziś już czas, by dokonać podsumowania zmian, które weszły w życie wraz z premierą serwisu.
Automatyczna synchronizacja aparatu z OneDrive to pierwsza z nowych funkcji. Zdjęcia mogą być przesyłane bezpośrednio ze smartfona do chmury (bez konieczności opuszczania aplikacji fotograficznej), dzięki czemu użytkownik skorzysta z ich kopii zapasowej na PC. Synchronizacja działa tak samo na smartfonach z Windows Phone, iOS i Androidem, na które jest już dostępna aplikacja OneDrive. Wszystko w jednym miejscu - jak głosi nowe hasło przewodnie OneDrive. Kolejną nową funkcją stanowi transkodowanie nagrań video. Pozwala to zredukować rozmiar (i jakość) oglądanego strumieniowo pliku z chmury, co okazuje się pomocne w przypadku słabszego łącza internetowego lub limitu transferu danych.
Do 7 GB oferowanych przez OneDrive za darmo, można z łatwością dołączyć kolejne 8 GB - bezpłatnie i bez limitu czasowego. O programie lojalnościowym Microsoftu pisaliśmy kilka dni temu. Oczywiście wciąż można odpłatnie zamówić dodatkową przestrzeń dyskową w chmurze. Do dotychczasowych, rocznych pakietów danych dołączyły wczoraj także opcje miesięczne: 20 zł za 50GB, 30 zł za 100 GB i 45 zł za 200 GB. Roczne pakiety kosztują odpowiednio 85, 165 i 328 złotych. Wśród nowych funkcji nie pojawił się niestety rozszerzony system współdzielenia plików i folderów.
OneDrive jest promowany nowym klipem na YouTube. Microsoft pokazuje, jakie korzyści serwis ma do zaoferowania użytkownikom, posiadającym wiele urządzeń. Spot stara się pokazać możliwości wieloplatformowego wykorzystania chmury. Zdjęcia i filmy ze smartfona można przeglądać na tablecie, podobnie jak pliki tekstowe stworzone na PC - wszystko jest zsynchronizowane. Wszystko jest dość sielankowe i przewidywalne, po czym video nabiera życia, gdy chłopiec wrzuca iPada do akwarium z rybkami... Teoretycznie jest to pokaz możliwości OneDrive, który strumieniowo odtwarza na PC (w tym przypadku hybrydy notebooka i tabletu, Lenovo Yoga z Windows 8) obraz z iPada. Z drugiej strony to dość sprytnie przemycony prztyczek w nos dla Apple'a.
Czy wrzucenie iPada do akwarium pełnego wody to symboliczny wyraz niespełnionej fantazji Microsoftu, czy chodziło tylko o pokazanie multiplatformowego charakteru OneDrive? Niezależnie od rzeczywistych intencji twórców spotu, marketing serwisu jest mocno zorientowany na konkurencyjność. W grze jest też trzech, liczących się zawodników: Apple iCloud, Dysk Google oraz Dropbox. Microsoft nie wstydzi się jednak osiągów OneDrive i zestawia je z produktami rywali.