Microsoft nie chce zanadto monetyzować naszych danych. Doprawdy?

Microsoft nie chce zanadto monetyzować naszych danych. Doprawdy?

Autor: Krzysztof Sulikowski

Opublikowano: 11/5/2018, 6:34 PM

Liczba odsłon: 857

W zeszłym tygodniu Microsoft prowadził konferencję Future Decoded 2018, na której przemawiał m.in. Satya Nadella. Szef firmy mówił wiele o etyce, wspólnej odpowiedzialności i prywatności, która jego zdaniem wpisuje się w prawa człowieka. Kwestie te poruszył również w późniejszym wywiadzie dla „The Times”, gdzie wyznał, że Microsoft nie chce przesadnie spieniężać danych, do których ma dostęp. Jak się to ma do niedawnych doniesień o wykorzystaniu danych z LinkedIn do pogłębionego targetowania reklam? Przekonajmy się!

Niedawno do łask wróciło powiedzenie, że jeśli nie płacisz za produkt, to sam stajesz się produktem. Znaczy to tyle, że jeśli produkt jest darmowy dla użytkownika, to jego utrzymanie możliwe jest z reklam, a reklamy te są personalizowane na podstawie danych, na których przetwarzanie zgadza się dobrowolnie użytkownik. Czy tak również wygląda strategia Microsoftu? Zobaczmy, co ma na ten temat do powiedzenia Satya Nadella. Został on zapytany przez „The Times” o plany firmy względem danych, pochodzących z Bing i LinkedIn, które - jak wiadomo - są cenne dla reklamodawców.

Nie chcemy [tych danych] przesadnie monetyzować. Jeśli już, to jedną z rzeczy, które robimy, jest upewnienie się, że użyteczność jest zmaksymalizowana dla użytkowników. Użytkownicy powinni używać tej usługi tylko wtedy, gdy dane klienta są dla nich użyteczne. Gdy mowa o LinkedIn, chodzi w tym o ekonomiczne szanse dla członka. Nie chodzi o branie danych członków i używanie ich gdzie indziej.
- Satya Nadella, CEO Microsoft

Innymi słowy, dane, które powierzamy Microsoftowi, powinny być wykorzystywane jedynie do poprawy naszych doświadczeń, a nie do karmienia nimi zewnętrznych podmiotów. Na czym jednak ma polegać owa poprawa? A choćby na tym, że otrzymujemy bardziej dopasowane do naszych zainteresowań reklamy. Pytanie tylko, czy faktycznie tego chcemy. W zeszłym miesiącu zespół Bing Ads poinformował o włączeniu nowej funkcji dla reklamodawców, która targetuje reklamy na podstawie danych użytkowników z LinkedIn. Targetowanie jest precyzyjne i oparte na trzech kategoriach: firmie, stanowisku i branży. Targetowanie w oparciu o dane z LinkedIn jest kolejnym sposobem Microsoftu, by czerpać dodatkowe korzyści z posiadanych przez siebie platform. Chcąc nie chcąc, logując się w tych i wielu innych serwisach, wyrażamy zgody na używanie naszych danych w celach marketingowych.

Czy targetowanie jest zamachem na prywatność, każdy powinien odpowiedzieć sam. Faktem jest jednak, że ten sposób dopasowywania reklam każdy może wyłączyć w ustawieniach prywatności LinkedIn. Różnie można też rozumieć owo over-monetise, o którym mówił Nadella. Gdzie leży granica prywatności i jak zadowolić zarówno użytkownika, jak i reklamodawców i samego siebie? Tu firma musi wytyczyć odpowiedni kompromis, a z pewnością nie jest to łatwe.

Źródło: https://www.thetimes.co.uk/article/microsoft-chief-we-don-t-exploit-data-kzlzhqd3w

Warsztaty: Bezpieczna praca w chmurze z Microsoft 365 Business Premium
Warsztaty: Bezpieczna praca w chmurze z Microsoft 365 Business Premium

Wydarzenia