Testy nowego Edge Chromium trwają, a redakcja Bleeping Computer zauważyła właśnie bardzo ciekawe zachowanie nowej przeglądarki Microsoftu. Zachowuje się ona niczym kameleon w zależności od strony, którą odwiedzamy. Przykład? Gdy wejdziemy na Facebooka, to strona wykryje przeglądarkę jako Google Chrome. Natomiast gdy przejdziemy na Netfliksa, wówczas Edge już nikogo nie udaje i przedstawia dumnie swoją prawdziwą nazwę. Skąd takie dziwne zachowanie? Odpowiedź jest wyjątkowo prosta!
Choć nie brzmi to może wyjątkowo uczciwie, wiele stron w różny sposób traktuje różne przeglądarki. Niektóre z nich lepiej wyglądają i renderują się szybciej na silniku Blink (który jest częścią Chromium), a inne na Edge. Za to niektóre usługi streamingowe (jak Netflix) wykorzystują mechanizmy Microsoft DRM, takie jak PlayReady, które nie są dostępne w Google Chrome. Wtedy warto skorzystać z Microsoft Edge. Oczywiście nie jest to w żaden sposób nieetyczne zachowanie, a Edge Chromium po prostu wykorzystuje zalety zarówno swojego poprzednika, jak i brata bliźniaka, czyli Chrome. To, co jest naprawdę ważne, to korzyść dla użytkowników, jaka płynie z takiego rozwiązania.