Producenci flagowych telefonów, a nawet średniaków, prześcigają się w sposobach na pozbycie się ramek. Towarzyszą temu rozwiązania, takie jak ukrycie pod ekranem czytnika linii papilarnych, a nawet kamery. Apple póki co nie podążył za tym trendem, dalej obstając przy (często krytykowanym) notchu. Nie wygląda też na to, by miało się to szybko zmienić. Pierwsze iPhone'y z czytnikiem podekranowym mają ukazać się dopiero za dwa lata.
Jak twierdzi długoletni analityk Apple'a, Ming-Chi Kuo, seria iPhone'ów w 2021 roku w końcu zostanie wyposażona w ekranowy system Touch ID napędzany przez ultradźwiękową technologię Qualcomm. Prognozuje on również, że w najbliższych 12-18 miesiącach rozwiązane zostaną kluczowe problemy techniczne, takie jak grubość modułów, obszar czuły na dotyk czy konsumpcja energii.
Apple zarejestrował już odpowiednie patenty, które zdaniem analityka dowodzą jego zainteresowania implementacją rozwiązań podekranowych. W kwietniu firma uzyskała patent na przemianę całego ekranu w czytnik linii papilarnych. Zakłada on wykorzystanie obrazowania akustycznego. Z drugiej strony Apple zdaje się pracować nad czymś jeszcze innym. Chodzi tu o serię otworków w panelu wyświetlacza, które umożliwią działanie sensora optycznego. Ta metoda ma jednak zdaniem Kuo mniejsze szanse na realizację.
Co z bezpieczeństwem takiego systemu? Apple utrzymuje, że szansa na oszukanie Face ID, np. przez podstawienie bliźniaka, jest jedna na milion. W przypadku Touch ID szansa wzrasta do jednej na 50 tysięcy.