Pasjans to jedna z tych gier, nad którymi wielu z nas spędziło setki godzin, umilając sobie czas na nudnych wykładach czy podczas przerwy w pracy. Towarzyszy nam w Windows, odkąd pamiętamy, i nawet po prawie 20 latach lubimy do niej wrócić - z braku laku, z sentymentu czy żeby pobudzić szare komórki. Jak w ogóle doszło do tego, że słynna karcianka zagościła w Windows? Jak powstała i - przede wszystkim - jakie niesłuszne zastrzeżenia żywił do niej Bill Gates?
Osobą odpowiedzialną za napisanie Pasjansa (Microsoft Solitaire) jest Wes Cherry. W 1988 roku odbywał staż zawodowy w Microsoft i - jak mówi - stażowanie u giganta było dość czasochłonne. Mimo to znalazł wolną chwilę i w ciągu kilku godzin napisał Pasjansa. "Tak naprawdę wpadłem na pomysł napisania Pasjansa dla Windows z nudów. Nie było wtedy zbyt wielu gier, więc trzeba było je zrobić. Od połowy do końca lat 90' przypadł okres, kiedy ludzie zaczęli na dobre używać komputerów w domu. Microsoft mówił oficjalnie, że Pasjans pojawił się, by nauczyć ludzi obsługi myszy, jednak w rzeczywistości chodziło o coś, by móc się rozerwać" - mówi Wes. Okazało się, że nie Pasjans nie dla wszystkich jest tak zabawny. Według ówczesnego szefa Microsoft gra była po prostu za trudna: "Zanim wydali Windows, Bill Gates go oczywiście wypróbował. Jego największą skargą było to, że zbyt trudno w Pasjansa wygrać".
Użytkownicy rzecz jasna szybko nauczyli się obsługi myszki (w latach 90' nie było to takie oczywiste), a Pasjans nie poszedł w odstawkę, lecz stał się jedną z ulubionych aktywności podczas spędzania czasu przed komputerem. "Liczba godzin zmarnowanych przy Pasjansie jest bez wątpienia niepoliczalna. Mogę powiedzieć, że gdy Pasjans został wydany w 1990 r., na świecie zapanowała recesja" - mówi deweloper. Czy odpowiedzialność za to spoczywa na (nie)zwykłej karciance? Być może wszystkiemu winna jest funkcja boss key, która za pomocą naciśnięcia jednego klawisza pozwalała schować grę, gdy idzie szef, i np. zmaksymalizować arkusz kalkulacyjny, by pracownik mógł udawać, że pracuje. "Microsoft kazał mi to usunąć" - dodaje Wes. Jako że gra jest na rynku już od prawie dwóch dekad i wraz z Windows sprzedała się w milionach kopii, jej twórca mógłby być dzisiaj milionerem, ale... tak się nie stało: "Nie zapłacono mi ani centa. Mówiłem kiedyś, że gdybym dostał centa za każdą kopię, byłbym dzisiaj bardzo, bardzo bogaty. Do tej pory tylko 14 osób wyszło na tym dobrze. Ja czekam z całą resztą".
Co robi dziś twórca Pasjansa? Czy dalej zajmuje się komputerami? "Pracuję teraz z Apple" - mówi Wes Cherry i dodaje, że jest właścicielem cydrowni. Cóż, jego historia jest świetnym przykładem tego, jak nuda i kilka wolnych godzin stażysty doprowadziły do stworzenia jednej z najważniejszych gier w historii komputerów.