Microsoft jest firmą proekologiczną, która chce chronić nasze środowisko. Udowodnił to wielokrotnie, choćby swoimi staraniami w zmniejszeniu śladu węglowego. Jednak nie tylko globalnym ociepleniem Microsoft się martwi. Głęboko w sercu ma również dobro zagrożonych gatunków, które znikają w mgnieniu oka. No ale zaraz, niby jak technologiczny gigant może pomóc chronić zwierzęta zagrożone wymarciem? Oczywiście, że może i bynajmniej nie chodzi tutaj o pomoc finansową, ale o konkretne rozwiązania technologiczne.
Tym rozwiązaniem jest sztuczna inteligencja, która może służyć organizacjom ekologicznym gromadzić i analizować dane na temat zagrożonych gatunków. Technologia rozpoznawania obrazów i wzorów może być wykorzystana na przykład do monitorowania populacji. Do tej pory w tym celu stosowano oznaczanie danych osobników nadajnikami, by móc śledzić ich ruchy. To jednak wymaga bezpośredniego kontaktu ze zwierzęciem. Mechanizmy AI są w stanie rozpoznać konkretne osobniki tylko na podstawie obrazu wysokiej jakości. Wszystkie te działania Microsoft realizuje w ramach inicjatywy AI for Earth.
To jednak tylko początek, bo SI pozwala przecież na o wiele więcej. Sztuczna inteligencja może pomóc monitorować wiele różnych gatunków, od pingwinów, przez lwy i żyrafy aż po wieloryby i słonie, niezależnie od środowiska, w którym zamieszkują zwierzęta, ich rozmiaru i liczebności. Nowoczesne technologie dały nam naprawdę wiele możliwości i teraz jest chyba najlepszy czas, by zrobić dla Ziemi i naszych zwierzęcych współlokatorów coś więcej. Microsoft jest tego świadom, ma ku temu spore środki i jestem przekonany (mając na uwadze podejście CEO firmy, Satya Nadelli), że nie ma to jedynie aspektu PR-owego.
341f31d.png)