Tablety Surface coraz częściej przypominają Yeti – prawie każdy o nich słyszał, ale widzieli nieliczni. Spowodowane jest to niemal permanentnymi brakami magazynowymi urządzeń zarówno w oficjalnym sklepie Microsoftu jak i u niezależnych sprzedawców. Czyżby Surface był tak rozchwytywany? A może wręcz przeciwnie – nikt nie kupuje, więc nie ma po co zalegać na półkach?
Jeszcze przed Bożym Narodzeniem pisaliśmy o tym, że niemal niemożliwe jest zakupienie któregokolwiek z urządzeń Surface pod choinkę. Prawdą jest, że stan ten utrzymywał się już od listopada a gdy minął szał przedświątecznych zakupów, wcale nie jest lepiej. Podczas mijającego weekendu jedynie Surface Pro 2 był dostępny od ręki w internetowym sklepie Microsoft Store, przy czym tylko wersja 512 GB dostępna była cały czas – 256-gigowy model pojawił się dopiero późno w sobotę. Nie lepiej jest w sklepach stacjonarnych i to mimo, że szał zakupów już minął.
Microsoft jak mantrę powtarza, że robi wszystko, aby zapewnić klientom możliwość zakupu wybranego modelu Surface, oraz że są bardzo podekscytowani tak dużym zainteresowaniem ze strony konsumentów. Czy faktycznie zainteresowanie jest duże – ciężko powiedzieć. Po zaliczeniu gigantycznej wpadki, jaką była strata rzędu 900 mln dolarów na produkcji tabletów Surface RT, których prawie nikt nie chciał, koncern z Redmond bardzo ostrożnie waży swoje słowa i nie zamierza psuć swojego wizerunku. Z braku danych ciężko ocenić, jak plasuje się sprzedaż nowej rodziny tabletów, nie wiadomo też, jaką podażą faktycznie dysponuje Microsoft. Koniec końców i tak dowiemy się, czy druga generacja Surface okaże się finansowym sukcesem. Pewne jest jedno – Microsoft robi wszystko, aby tym razem nie zaliczyć wpadki.