Microsoft wprowadził z pozoru niewielką, ale mocno odczuwalną zmianę w zasadach Sklepu. Dotychczas użytkownicy mogli zmienić ustawienia regionu, by zyskać dostęp do oprogramowania, teoretycznie niedostępnego dla ich lokalizacji. W ten sposób można było pobierać np. tytuły ekskluzywne dla USA. Teraz to już niemożliwe, bowiem liczyć się będzie wyłącznie nasza prawdziwa lokalizacja.
By zyskać dostęp do zawartości, teoretycznie dla nas niedostępnej, można było zmienić język i region na urządzeniu z Windows, zakupić lub pobrać za darmo pożądaną aplikację i przywrócić wcześniejsze ustawienia. Aplikacja oczywiście działała dalej, jako że bariera wiązała się tylko z dostępnością produktu w Microsoft Store. Teraz nie można już jej obejść w ten sposób. Sklep zaczął sprawdzać naszą faktyczną lokalizację po IP i jeśli okaże się ona niezgodna z ustawieniami języka/regionu, pobieranie nieprzeznaczonej dla niej zawartości zostanie zablokowane, a my zostaniemy poczęstowani błędem.
Jeśli więc chcemy pobrać aplikację wydaną tylko w kilku regionach, musimy faktycznie w nich przebywać (lub nasz adres IP ma na to wskazywać). Nawet kiedy jesteśmy mieszkańcami wspieranego regionu - przykładowo USA - ale wyjedziemy na wakacje za granicę, w tym czasie również możemy zapomnieć o możliwości pobrania.
Zmiana najbardziej uderza użytkowników z pomijanych często regionów (w tym z Polski), ale z drugiej strony idzie na rękę deweloperom/wydawcom, którzy mają prawo ustalić, dla jakich regionów publikują zawartość i ustalać dla tych regionów różnice, zwłaszcza cenowe. To jednak tylko nasze domysły - Microsoft nie ujawnił prawdziwego powodu wprowadzenia tych zmian.