Udary mózgu to jedna z najczęstszych przyczyn śmierci i do tego jedna z najbardziej niespodziewanych. Udar może nastąpić w każdym momencie, nie dając wcześniej żadnych symptomów. Po prostu w wyniku zatoru lub krwotoku nasz mózg dostaje groźnego szoku z powodu niedotlenienia. Co ważne, udar nie zawsze jest natychmiastowy, a często wręcz przeciwnie, może być wydłużony w czasie, co daje szanse na odpowiednią reakcję. Wykrycie symptomów to jedna rzecz, a ich leczenie to druga.
Naukowcy z MIT postanowili usprawnić leczenie za pomocą... robo-węża. To nie dowcip, naukowcy wynaleźli specjalnego miniaturowego węża sterowanego magnesami, który potrafi udrażniać układ krwionośny pacjenta zagrożonego udarem. Wąż to dosyć toporna, choć z drugiej strony całkiem trafna zwierzęca analogia. Jest to po prostu sterowana przez lekarza cienka nić, która wprowadzana do tętnic, potrafi poruszać się w ich ciasnych zakamarkach i usunąć groźne skrzepy.
Teraz tego typu zabiegi są wykonywane za pomocą cewników, których użycie wymaga więcej czasu. Czasu, który jest tak istotny w przypadku tego typu schorzeń. Od błyskawicznej reakcji zależy to, czy pacjent przeżyje oraz, jeśli uda się go uratować, jak rozległe będą uszkodzenia spowodowane przez udar.
Takiego robo-węża można by teoretycznie połączyć na przykład z goglami Microsoft HoloLens 2, co dawałoby lekarzowi pierwszoosobowy wgląd w układ tętnic pacjenta i ułatwiło operowanie robotem. Możliwych scenariuszy jest tutaj mnóstwo, a nowoczesne technologie dają szereg nowych możliwości leczenia dotychczas nieuleczalnych albo bardzo opornych na leczenie chorób.
