Wprowadzenie GDPR, czyli po naszemu RODO, wywołało niemałe zamieszanie i sprawiło niektórym nieco kłopotu. O ile w skali mikro można by polemizować z zasadnością tej całej paniki z tym związanej, o tyle w skali makro problemy były już konkretne. "Ofiarą" GDPR padł również Microsoft, który na rynku niemieckim musiał wstrzymać świadczenie usług dla sektora edukacyjnego. Dlaczego? Pisaliśmy o tym już jakiś czas temu. W skrócie - niemiecki rząd zwrócił uwagę na fakt, że dane niemieckich użytkowników są wysyłane do amerykańskich centrów danych.
Aby rozwiązać tę kwestię, Microsoft ostatecznie zdecydował się zlokalizować dane w Niemczech i uruchomił dwa nowe centra we Frankfurcie i Berlinie. Otworzył również podobne ośrodki w Zurychu i Genewie. Będą one oferowane klientom ze specjalnymi wymaganiami dotyczącymi bezpieczeństwa, zgodności i przechowywania danych. Dotyczy to między innymi klientów z sektora bankowego, takich jak Deutsche Bank, Rohde i Schwarz.
Nieco ironiczne jest to, że Microsoft posiadał już centra w Niemczech, ale postanowił je zamknąć w 2018 roku. Jak widać, nie pozostały długo zamknięte. Nowa „Niemiecka chmura” jest rozwijana przy wsparciu DeutschTelecom, który pełni funkcję powiernika danych i powinien uspokoić klientów, dając im pewność, że są one odpowiednio chronione zgodnie z surowymi przepisami, dotyczącymi prywatności, obowiązującymi obecnie w Europie.