Gdy Microsoft zapowiadał przeglądarkę Edge, obiecywał dużo wyższą częstotliwość aktualizowania, niż w przypadku jej poprzednika. Internet Explorer cierpiał właśnie na taką dolegliwość, przez co pod wieloma względami pozostawał w ogonie konkurencji. Wielu obserwatorów spodziewało się więc zastosowania modelu na wzór Chrome, który zakłada aktualizacje niezależne od systemu. Tak się nie stało, a Edge jest nadal aktualizowany przez Windows Update. Niebawem się to zmieni!
Z każdym kolejnym wydaniem Windows 10 szły w pakiecie nowości funkcjonalne dla przeglądarki Edge. Ich częstotliwość nie była jednak specjalnie zachwycająca, stąd myśl o zmianie kanału dystrybucji. Jak tłumaczy Fred Pullen z Microsoft, najnowsza przeglądarka firmy wkrótce uniezależni się od systemowego narzędzia aktualizacji i przejdzie na Sklep Windows. Oznacza to, że aktualizacje funkcjonalne i nowe rozszerzenia do przeglądarki nie będą już dystrybuowane niezależnie od kompilacji systemu. Silnik Edge będzie jednak wciąż z nimi powiązany.
Dlaczego silnik przeglądarki pozostanie przy starym modelu aktualizacji? Fred Pullen tłumaczy to faktem, iż silnik napędza też inne aplikacje uniwersalne (UWP) i wymaga dodatkowych testów, wykrywających ewentualne niezgodności z innymi elementami systemu. Co to właściwie oznacza dla użytkowników? Gdy praktycznie cała zewnętrzna warstwa Edge odejdzie od Windows Update, aktualizacje będą mogły ukazywać się dużo częściej, a użytkownicy nie będą musieli na nie czekać miesiącami. Tym samym Edge dogoni pod względem częstotliwości aktualizowania Chrome czy Firefoksa.
Oczywiście pozostaje pytanie, kiedy zapowiedziana zmiana wejdzie w życie. Pullen nie zdradza dokładnej daty, jednak wskazuje na kolejną aktualizację Windows 10, która ukazać się ma wiosną przyszłego roku. Mowa więc o Redstone 2.