Ludzie nie kupują nowych smartfonów. Statystki rynku wskazują wprost, że spadki sprzedaży są obecne, co w sumie było do przewidzenia po wielu latach stałego wzrostu. Choć nie są to ogromne liczby i oscylują w okolicach 2% na rok, to w przeliczeniu daje to o miliardy dolarów mniejsze zyski. Najmocniej oberwała najwyższa półka smartfonów, a paradoksalnie coraz lepiej radzi sobie rynek chiński, gdzie odnotowano niewielki wzrost. Wyjaśnienie tej sytuacji jest w sumie proste.
Drogie, flagowe smartfony przestały oferować interesujące rzeczy. Kiedyś kupno drogiego telefonu z najwyższej półki gwarantowało nie tylko możliwość wyróżnienia się na tle otoczenia, ale i dostęp do najnowszych technologii i funkcji. A teraz? Teraz króluje tak zwana średnia półka, na której smartfony zaczęły oferować naprawdę wiele za ułamek ceny flagowca. To już nie są te czasy, kiedy kupując telefon za mniej niż 1000 zł, byliśmy skazani na sporo kompromisów. Flagowce są też absurdalnie drogie, co dodatkowo zniechęca do ich zakupu.
Natomiast chińscy giganci na czele z Huawei i Xiaomi bardzo prężnie się rozwijają, atakując dotychczasowych liderów. Pokazują, że można taniej i równie solidnie. Kupując smartfona w 2019 roku, nie mamy też wielu powodów ku temu, by go wymienić zaraz na nowy model, bo jest to całkowicie zbędne. No i wcale nie musimy wydawać na niego równowartości samochodu osobowego.
Czy czeka nas jeszcze w przyszłości wzrost? Trudno to jednoznacznie ocenić, bo nadal czekamy na jakąś wielką rewolucję w budowie i funkcjonalności smartfonów. Osiągnęły one pewną granicę, którą niełatwo przekroczyć. Składane smartfony z elastycznymi ekranami, jakie zaprezentowali Samsung oraz Huawei, to bardziej efekt pracy marketingowców i księgowych, niż inżynierów. Na to jest jeszcze za wcześnie. Może Microsoft podjął dobrą decyzję, wycofując się z tego rynku?
