Nie kończy się dobra passa Microsoftu w amerykańskich sądach. Po niedawnym zwycięstwie w procesie antymonopolowym dobre wiadomości przyszły także z Baltimore - tamtejszy sędzia nazwiskiem J. Frederick Motz uznał, że Netscape nie może jeszcze obwiniać Microsoftu o swe niepowodzenia na rynku przeglądarek internetowych. Proces ten, rozpoczęty jak wiele innych po uznaniu Microsoftu za łamiącego prawo monopolistę, bazuje na ustaleniach sądu federalnego. Ponieważ jednak sprawy te są prowadzone na niższym poziomie, każdy stan musi niezależnie zdecydować, które z owych ustaleń mają zastosowanie w danej sytuacji. Motz uznał po prostu, że poznane fakty są niewystarczające, by uznać odpowiedzialność Microsoftu względem Netscape'a, ponieważ dotyczą one szkody, jaką gigant z Redmond wywołał w strukturze rynku.
Choć na skutek decyzji sędziego Netscape'a czeka teraz o wiele dłuższy proces, sytuację nieco równoważy odrzucenie przez Motza wniosku prawników Microsoftu o ponowne rozpatrzenie 395 spośród 412 ustaleń sądu federalnego. "Kolekcja" ta zawiera m.in. informacje o metodach, jakimi Microsoft nielegalnie próbował usunąć konkurencję z rynku, by zachować monopol systemu Windows. Przedstawiciele firmy uważają, że niepowodzenia Netscape'a są wynikiem popełnionych błędów, nie zaś "knowań" Microsoftu.