Deep Web to sfera Sieci czasem mylnie utożsamiana z tzw. Darknetem, jednak w rzeczywistości mieści ona w sobie o wiele więcej. Jest to część Internetu znajdująca się "pod powierzchnią", do której dostępu nie powinny mieć wyszukiwarki, takie jak Google albo Bing. Spodziewamy się, że zawartość naszej poczty i dysku w chmurze, treść czatów czy inna zawartość dostępna po zalogowaniu nie będzie indeksowana przez Google. Czasem dochodzi jednak do wycieku i zawartość ta w jakiś sposób przedostaje się do zasobów wyszukiwarek. A jak to wygląda z WhatsAppem?
Jak ujawnia w swoim raporcie Vice, Google indeksuje linki z zaproszeniem do czatów grupowych WhatsAppa, których administratorzy mogą chcieć, by pozostały prywatne. Oznacza to, że poprzez zwykłe wyszukiwanie w Google losowi ludzie mogą odkryć i dołączyć do tych rozmów. Przykłady takich wyszukań w Google pokazał Jordan Wildon z Deutsche Welle:
Your WhatsApp groups may not be as secure as you think they are.
— Jordan Wildon (@JordanWildon) February 21, 2020
The "Invite to Group via Link" feature allows groups to be indexed by Google and they are generally available across the internet. With some wildcard search terms you can easily find some… interesting… groups. pic.twitter.com/hbDlyN6g3q
Jane Wong pokazała również, że Google wyświetla blisko 470 tysięcy wyników dla frazy "chat.whatsapp.com", która jest częścią adresu czatów grupowych WhatsAppa. Do niektórych z nich dotarł Motherboard. Wiele tych czatów nie dba o prywatność i służy przykładowo do wymieniania się pornografią. Inne z kolei wyglądają na należące do konkretnych grup, jak choćby ten należący rzekomo do organizacji NGO akredytowanej przez ONZ. Po dołączeniu do czatu Motherboard mógł przejrzeć listę wszystkich 48 uczestników wraz z ich numerami telefonów.
Google nie odpowiedziało jeszcze na prośbę o komentarz. Sensowne wyjaśnienie tej sytuacji przedstawił natomiast rzecznik WhatsAppa:
Administratorzy grup na WhatsAppie mają możliwość zapraszania dowolnych użytkowników WhatsAppa do tych grup, udostępniając link, który wygenerowali. Jak każda zawartość, która jest udostępniana w dających się wyszukiwać, publicznych kanałach, linki z zaproszeniem postowane publicznie w Internecie mogą być odnalezione przez innych użytkowników WhatsAppa. Linki, które użytkownicy udostępniają prywatnie osobom, które znają i którym ufają, nie powinny być umieszczane na publicznie dostępnych stronach.
Wychodzi na to, że Google nie ma jakiegoś magicznego wglądu w zawartość czatów WhatsAppa, a jedynie indeksuje to, co znajduje się w publicznie dostępnym Internecie. A jeśli znajdują się tam linki z zaproszeniem, z którego może skorzystać każdy, kto nim dysponuje, to jest to wyłącznie winą nieodpowiedzialnych użytkowników, ewentualnie administratorów stron, które być może nie powinny być indeksowane. Swoją drogą pokazuje to również, że udostępnianie linku to nie zawsze jest bezpiecznym sposobem na zapraszanie do czatu, zasobu w chmurze czy innej zawartości, szczególnie gdy nie towarzyszą mu żadne ograniczenia.