Nowe stulecie przyniosło wiele postępujących zmian, które coraz bardziej nabierają tempa, wymagając od społeczeństwa nie tylko nadążania za nimi, ale wręcz wyprzedzania ich. Niestety za tymi zmianami daleko w tyle pozostaje system edukacji, który powinien odgrywać kluczową rolę we wprowadzaniu nowych pokoleń w kulisy informatycznej rewolucji. Co zatem zrobić, aby szkoły nie kojarzyły się tylko z nudnymi lekcjami i kilogramami książek w plecaku? Jak sprawić, żeby absolwenci rozpoczynali swoją karierę z pokaźnym zasobem konkretnych umiejętności?
Jak zauważa Michał Jaworski, dyrektor ds. strategii Microsoft, problem integracji szkolnictwa z nowoczesnymi technologiami jest problemem globalnym. Systemy edukacji nie nadążają za postępującą cyfryzacją życia codziennego. W wielu przypadkach ogranicza się działania do sfinansowania zakupu sprzętu, zamiast uczyć efektywnie korzystać z tego, co i tak prawie każdy uczeń już posiada. 99 proc. ludzi między 16. a 24. rokiem życia regularnie korzysta z komputera, natomiast wchodząc do szkoły, wchodzą do świata najczęściej odizolowanego od rzeczywistości wypełnionej nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi.
Dyrektor Jaworski wskazuje na wykorzystanie sieci społecznościowych do kreowania umiejętności współpracy w grupie. I faktycznie, odwiedzane codziennie lub prawie codziennie portale społecznościowe służą przecież nie tylko do wymiany wiadomości, czy do wrzucania nowych zdjęć. Używa się ich przecież także do wymieniania się spostrzeżeniami na temat zadanej pracy domowej, czy podpowiadaniem sobie możliwych sposobów rozwiązania zadań. Sporo aplikacji i gier wręcz wymaga od nas zaproszenia określonej grupy znajomych, bądź nakłonienia ich do jakiejś akcji, aby odblokować nowe opcje, czy też zwiększyć nasze szanse w konkursie. Te zabiegi marketingowe w istocie mają także pozytywny wpływ na tworzenie i rozwijanie interakcji między użytkownikami.
Michał Jaworski podkreśla także fakt, że współczesna szkoła jest mało elastyczna. Sztywny podział na 45-minutowe lekcje nie sprzyja efektywnej pracy. Obecnie coraz więcej zależy od naszej elastyczności i efektywnego wykorzystywania czasu. Stajemy przed zadaniami, które zajmują nam cały dzień i takimi, z którymi możemy uporać się w 15 minut. Problemem staje się także niedoinwestowanie szkolnictwa. Nie wystarczy bowiem kupić uczniom laptopy i przeszkolić nauczycieli do korzystania z nich. Koszty sprzętu, konserwacji, ciągłych szkoleń, utrzymywania systemów informatycznych są to koszty, które musi ponieść państwo, aby długofalowo wspierać zmiany w systemie edukacji. Wydaje się jednak, aby były to koszty nie do udźwignięcia przez budżet centralny. Jednak przy cyklicznie zmieniającej się władzy, ciężko wprowadzić wieloletnie plany modernizujące edukację.
Misja szkoły powinna skupić się przede wszystkim na indywidualizowaniu pracy z uczniem. Dzięki internetowi i cyfrowym materiałom, łatwiej jest nie tylko dotrzeć do ucznia, czy zobrazować mu jakiś proces. Jest też prościej przenieść naukę do domu, gdzie dziecko może samemu powtórzyć sobie materiał przerabiany na lekcji, dokończyć zadania, których nie zdążył zrobić w trakcie trwania zajęć, czy też poprosić rodziców o pomoc. Również długotrwała absencja na zajęciach nie musi powodować zaległości w nauce, jeśli materiały dydaktyczne będą dostępne na platformie e-learningowej, a zrobione zadania będzie można przesyłać do nauczyciela drogą internetową. Wykorzystanie tablic interaktywnych, projektorów, wreszcie urządzeń multimedialnych podnosi nie tylko atrakcyjność samych zajęć szkolnych, ale także umożliwia uczniom dostęp do nowych sposobów pozyskiwania wiedzy.
W ubiegłym roku polski rząd rozpoczął pilotażowy projekt „Cyfrowa Szkoła”. Z rezerwy budżetowej przeznaczono 50 milionów złotych, samorządy miały u siebie znaleźć kolejnych 20 procent. Cały system wystartował w marcu i, jak zauważa Michał Jaworski, zrzeszył ponad 3500 szkół podstawowych, co stanowiło ponad 25% wszystkich tego typu placówek w kraju. To dobitnie pokazuje, jak tego typu projekty są potrzebne w polskich szkołach. Możliwości korzystania z pracy w chmurze, kreowania pracy w grupach, w końcu zwrócenie uwagi na coraz bardziej przenikające się światy prywatne z zawodowymi to tylko niektóre z wyzwań współczesnej edukacji.
Dyrektor Jaworski zauważa także trend zmieniania się definicji wykluczenia informatycznego. Coraz częściej mówi się nie o wykluczeniu polegającym na braku dostępu do internetu, czy urządzeń teleinformatycznych. W dobie upowszechniania się komputerów problemem staje się takie kształcenie młodych ludzi, aby umieli efektywnie wykorzystywać posiadane zasoby, bez ograniczania się do czerpania wiedzy z Wikipedii i odrabiania lekcji na zasadzie „kopiuj-wklej”. W niedalekiej przyszłości przegranymi mają okazać się ci, którzy nie będą w stanie dotrzeć do rzetelnych informacji, znaleźć dla siebie najlepszej oferty spośród banków internetowych, czy dający się zwyczajnie wykorzystywać tym, którzy będą przygotowani do pracy w cyfrowym środowisku. I zapobieganie takiemu rodzajowi wykluczenia informatycznego to zadanie nowoczesnej e-szkoły, którego realizację powinno się rozpocząć jak najszybciej.