Aktualizacje, których spodziewanym celem jest poprawianie, ulepszanie, naprawianie, przyspieszanie itd., czasem działają dokładnie odwrotnie. Przekonali się o tym nie tylko użytkownicy Windows 10, ale też iOS. Mowa tu o aktualizacjach 10.2.1 i 11.2 z 2018 roku, które spowolniły działanie iPhone'ów. Apple był świadomy tego potencjalnego spadku wydajności, a mimo to nie poinformował użytkowników. Teraz szykuje dla nich rekompensatę. Ale to nie on wyszedł z inicjatywą.
Gdy telefony zaczęły pracować wolniej, część właścicieli kupiła nowe egzemplarze lub baterie, jako że aktualizacji systemu nie sposób było cofnąć. Przenosimy się do teraźniejszości. W tym miesiącu Apple został ukarany przez francuski rząd grzywną w wysokości 25 mln euro za spowolnienie iPhone'ów przez aktualizacje. Dziś natomiast firma zgodziła się na warunki ugody podobnego pozwu zbiorowego, tym razem z USA. W ramach ugody Apple wypłaci po ok. 25 dolarów posiadaczom wadliwych (na skutek aktualizacji) telefonów. Kwota może ulec zmianie w zależności od liczby dotkniętych egzemplarzy, jednak suma rekompensat będzie nie mniejsza niż 310 mln dolarów.
Nawet mimo to, że Apple zgodził się na warunki, to zaprzeczył, jakoby zrobił coś niewłaściwego, i oznajmił, że zgodził się dlatego, by uniknąć obciążenia i kosztów sporu. W przypadku sprawy z francuskim rządem było inaczej. Apple został poproszony o publiczne przyznanie się do winy i to uczynił. Jeśli chodzi o dotknięte wadliwą aktualizacją urządzenia, są to:
- iPhone 6, 6 Plus, 6s, 6s Plus, 7, 7Plus i SE z iOS 10.2.1 lub nowszym sprzed 21 grudnia 2017.
- iPhone 7 i 7 Plus z iOS 11.2 lub nowszym sprzed 21 grudnia 2017.
Oskarżycielom udało się ugrać rekompensaty dla poszkodowanych klientów, ale nie chcą na tym poprzestać. Chcą uzyskać od Apple 93 mln dolarów na pokrycie kosztów obsługi prawnej i 1,5 mln za inne wydatki.
341f31d.png)