Po premierze Windows 10 w 2015 roku Wojsko Stanów Zjednoczonych ogłosiło plan aktualizacji swych systemów do Dziesiątki. Proces ten miał zostać sfinalizowany w styczniu zeszłego roku, lecz okazał się on wyjątkowo skomplikowany, więc jego planowane zakończenie przesunięto na 31 marca 2018 roku. Przedstawiciele Pentagonu przyznają jednak, że niektóre z urządzeń sprawiają problemy i wymagają jeszcze więcej czasu na aktualizację.
Windows 10 jest niekompatybilny np. z wieloma urządzeniami będącymi na wyposażeniu Sił Powietrznych USA. W rezultacie konieczna jest wymiana takiego sprzętu na nowszy, co wydłuża proces aktualizacji. Wymiana komputerów na nowe jest kosztowna, ale znacznie szybsza niż próba ulepszenia aktualnego sprzętu. Do chwili obecnej wymieniono już ponad 500 tysięcy komputerów. Departament Sił Powietrznych deklaruje, że do czerwca modernizacja zostanie całkowicie ukończona. Sam proces instalacji nowego systemu jest realizowany poprzez kombinację manualnej i automatycznej aktualizacji. Dotyczy to wszystkich urządzeń należących do Sił zbrojnych USA, również tych, które zawierają poufne dane. Dlatego też prawdopodobnie potrzeba więcej czasu, aby wszystko mogło zostać wykonane dokładnie i z wymaganą precyzją.
Jak wiadomo - Gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy - a w przypadku tak ważnej kwestii, jak bezpieczeństwo państwa i jego obywateli wymagana jest 100% dokładność. Nieopatrzne pozostawienie jakiejkolwiek luki może być niezwykle groźne. Wprowadzanie Windows 10 w rejony odpowiedzialne za bezpieczeństwo narodowe może być dyskusyjne w świetle ostatnich ataków, jak na przykład ransomware WannaCry. Jednakże biorąc pod uwagę skuteczność ochrony nawet cywilnych wersji systemu Windows, raczej nie ma powodów do strachu. Windows Defender jest skuteczniejszy niż kiedykolwiek, a zważywszy na dodatkowe, z pewnością tajne zabezpieczenia stosowane przez Wojsko, obywatele USA mogą spać spokojnie. Zresztą my - członek NATO i jeden z największych sojuszników USA - również.
