Microsoft wie, jak istotna jest gra fair-play. Jako wart setki miliardów dolarów światowy gigant nie musi się on uciekać do nieczystej gry. Na rozwój technologii patrzy o wiele szerzej niż tylko przez pryzmat pieniądza. Dlatego też tak mocno wspiera on innowacyjność, zwłaszcza na najniższym szczeblu. W tym celu powstał między innymi fundusz M12, o którym wspominaliśmy już wielokrotnie, a który ma skupiać i wspierać startupy z całego świata. Istnieje wiele spółek tego typu, określanych mianem venture capital, które mają jednak kiepską opinię, zważywszy na niekorzystnie sformułowane umowy.
Dają one większe prawa korporacji i uzależniają startupy, utrudniając jednocześnie osiągnięcie przez nich niezależności. Określa się to terminem ROF i jest to - krótko mówiąc -prawo pierwszeństwa, jakie ma korporacja nad inicjatywą, którą postanowi wesprzeć. Microsoft wie, jak szkodliwy jest to mechanizm dla wszelkiej maści innowacyjnych startupów.
Dlatego też w zeszłym tygodniu, podczas konferencji M12 w Seattle Microsoft jasno podkreślił, że jego nadrzędnym celem jest wzmocnienie pozycji każdej inicjatywy i każdej organizacji na świecie, aby osiągnąć więcej, a warunki ROF bardzo to ograniczają. Gigant stwierdził, że takie regulacje są całkowicie zbędne i w M12 nie będzie on wymagać żadnego okresu pierwszeństwa. Microsoft chce też pozwolić takim inicjatywom żyć własnym życiem i nie będzie narzucać sztucznych terminów i kamieni milowych, których osiągnięcia mógłby wymagać. Jeśli M12 nie zdecyduje się wesprzeć danej inicjatywy, to wyjaśni, dlaczego, i postara się również jak najlepiej zasugerować inne sposoby zdobycia funduszy na rozwój firmy.
