Jak wiadomo nie od dziś, na sprzedaż globalną praktycznie dowolnego produktu w znacznym stopniu wypływa aktualna polityka międzynarodowa. W przypadku rozwiązań technologicznych, traktowanych skądinąd jako dobra luksusowe, sprawa jest jeszcze bardziej zawiła – do cła i podatków dochodzą bowiem rozmaite ograniczenia i restrykcje. Jak wiadomo, już od końca lat czterdziestych USA rywalizuje z Rosją, co w pewnym momencie doprowadziło nawet do ekstremum w postaci Zimnej wojny. Od pewnego jednak czasu sytuacja wydawała się stale poprawiać – niestety, wygląda na to, że jest to już przeszłość. Jak się bowiem okazuje, w związku z nałożonymi przez USA najnowszymi sankcjami, Microsoft otrzymał ścisłe instrukcje komu na terenie Rosji nie może sprzedawać swojego oprogramowania.
W teorii sprawa jest prosta – restrykcje odnośnie sprzedaży oprogramowania i usług Microsoftu dotyczą 200 podmiotów, z czego rzecz jasna większość to sporych rozmiarów firmy prowadzone przez wpływowych biznesmenów. Niestety, rykoszetem całej sytuacji obrywają nawet studenci – jak się bowiem okazuje, zakaz sprzedaży obejmuje nawet część tamtejszych uniwersytetów. Jest to doskonały przykład tego, w jaki sposób nie powinny działać sankcje. W końcu powinny one godzić jak najbardziej bezpośrednio w polityków i osoby posiadające władzę, nie zaś w bogu ducha winnych uczniów i studentów. Oczywiście pewien wpływ na całą sytuację ma również polityka Microsoftu – mowa tu o nieprzekraczalnych i stosunkowo krótkich terminach na zapłatę za usługi, co dla wielu przedsiębiorstw w Rosji jest przeszkodą nie do przeskoczenia.
Oczywiście możliwe, że cała sytuacja ulegnie zmianie – nie będzie to jednak miało raczej miejsca w najbliższej przyszłości, właśnie z powodu utrzymujących się trendów politycznych. Pozostaje jedynie mieć nadziej, że inne kraje nie trafią z biegiem czasu na czarną listę Microsoftu.