Microsoft rozsławił się jako jeden z najgłośniejszych przeciwników zbieraniu informacji cyfrowych przez rządowe agencje z całego świata, wliczając w to Stany Zjednoczone. Kampania przeciw NSA nabiera tempa.
Firma ogłosiła w tym roku, że planowane reformy NSA nie zaszły jeszcze tak daleko, więc możliwe jest utworzenie międzynarodowej konwencji, ustalającej zakres praw rządów w kwestii dostępu do danych obywateli. Minęło kilka miesięcy, a Microsoft nie zamierza ustąpić. Dziś jeden z ważniejszych prawników firmy, Brad Smith, wygłosił wykład w Brookings Institution w Waszyngtonie. Praktyki rządu amerykańskiego nazwał "niczym nie skrępowanym pozyskiwaniem masy danych". Smith uważa, że owa masowa akumulacja danych musi zostać zakończona, w czym powinien bezzwłocznie pomóc Kongres i Biały Dom. "Pod koniec tej dekady będziemy mieli 50 miliardów urządzeń, podłączonych do Internetu na całym świecie. Fakt ten powinien stać się bardziej, a nie mniej ważny." - dodaje Smith.
Brad Smith dodaje, że potrzeba, by autorytety żyły według prawa, które same tworzą i które podtrzymują: "Chcę, by egzekwowanie prawa wykonywało swoje zadanie w sposób efektywny i pozostający w zgodzie z owym prawem. Jeżeli do tego nie doprowadzimy, egzekwowanie prawa stanie się tylko pustym słowem w przyszłości." Prawnik podkreśla także, jak istotne jest, by firmy wzięły te kwestie na poważnie: "Oferujemy świat, w którym powinieneś czuć się komfortowo z tym, co przechoowujesz w chmurze... Musisz mieć pewność, że te informacje przez cały czas należą do ciebie."
W świetle współczesnych technik inwigilacyjnych owe "poczucie komfortu" może stanowić dla niektórych jedynie pobożne życzenie. Z drugiej strony jednak działania Microsoftu i innych gigantów technologicznych, którzy - jak mówi Smith - pozostają "w fundamentalnym zjednoczeniu", nadal walczą o prywatność swoich klientów i mają realną szansę na przyczynienie się do stworzenia czytelnego prawa, regulującego zakres praw instytucji państwowych.
341f31d.png)