Microsoft chce położyć kres klasycznym aplikacjom Win32?

Microsoft chce położyć kres klasycznym aplikacjom Win32?

Autor: Krzysztof Sulikowski

Opublikowano: 1/25/2018, 9:37 PM

Liczba odsłon: 2726

Microsoft jest w posiadaniu miecza obosiecznego. Jego platforma x86 Win32 jest zarazem największym sukcesem i największym przekleństwem firmy. Dzięki niej systemy Windows i aplikacje Office znajdują się na niemal każdym służbowym i prywatnym komputerze na świecie, ale też dzięki niej rozprzestrzenia się najwięcej złośliwego oprogramowania, a firma na takich aplikacjach nie może zarabiać. Microsoft już wielokrotnie próbował odejść od modelu Win32 - za każdym razem nieskutecznie. Czy teraz będzie inaczej?

Windows 10 Polaris - Win32 vs UWP

Microsoft zaczął próby przenoszenia użytkowników do kontrolowanej, jednolitej platformy już od czasu Windows 8, ale ani Windows RT, ani Windows 10 S nie odniosły sukcesu. Skazani na aplikacje Modern (bez wsparcia dla UWP) użytkownicy tego pierwszego nie mieli specjalnych możliwości wyjścia poza narzucone ramy, dlatego RT umarł śmiercią naturalną. Windows 10 S, preinstalowany z kolei na wielu nowych urządzeniach, jest natychmiast upgrade'owany do wersji Pro, pozwalającej korzystać z dowolnego oprogramowania. Aplikacje ze Sklepu, jakkolwiek wygodne by nie były, nie są w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb użytkowników Windows. Owszem, istnieje wiele tytułów pierwszoligowych, ale ma się to nijak do ponad 8 milionów aplikacji Win32, których lwią część można pobrać za darmo z Internetu. Może wymaga to trochę więcej wysiłku niż kliknięcie paru przycisków w Sklepie i bywa mniej bezpieczne, ale zapewnia ogromną możliwość wyboru. Gigant z Redmond jest jednak zdania, że Win32 to przeżytek, bowiem większość prac współcześnie i tak wykonuje się poprzez przeglądarkę.

Microsoft w swoich dążeniach bywa uparty, zwłaszcza jeśli chodzi o reaktywowanie chybionych pomysłów, kończących się ślepym zaułkiem. Trzecie podejście do odesłania na emeryturę platformy Win32 firma zamierza podobno wykonać w 2019 r. za sprawą projektu Polaris. Ma to być specjalna wersja Windows 10 pozbawiona sporej części "przestarzałego" kodu. Choć będzie zorientowana na tradycyjne PC, laptopy i 2-w-1, od wersji Pro odróżniać ma ją całkowite przejście na platformę UWP. Z punktu widzenia użytkownika Polaris będzie jeszcze bardziej ograniczony od Windows 10 S. O ile S działa niemal tak samo jak Pro, z tą tylko różnicą, że nie zezwala na oprogramowanie spoza Sklepu, Polaris ma dodatkowo wyprzeć wszelkie ślady po Win32 z systemu, zastępując je komponentami zbudowanymi w UWP. Oznacza to wprowadzenie powłoki Cloud Shell, koniec tradycyjnego Eksploratora Windows i usunięcie wszystkich tradycyjnych aplikacji.

Obsługa aplikacji Win32 miałaby być możliwa tylko za pośrednictwem opartego na chmurze pulpitu wirtualnego, co brzmi gorzej, niż zupełna niemożność ich uruchamiania. Co więcej, ograniczanie Windows 10 do aplikacji ze Sklepu i przeglądarki Edge zjedna go z Chromebookami, z tą tylko różnicą, że mają one dostęp do znacznie większych ilości oprogramowania. O ile firma nie ma jakiegoś asa w rękawie, cudownego środka na wprowadzenie do Sklepu milionów klasycznych aplikacji, to Polaris może być ostatnim gwoździem do trumny nie tylko Win32, ale całego systemu Windows 10.

Chcemy wierzyć, że być może raport o projekcie Polaris należy potraktować z dozą sceptycyzmu. Czy to możliwe, że Microsoft zabłądził aż tak daleko? O ile Windows RT był warunkowany architekturą ARM, a Windows 10 S pozostaje formą opcjonalną, czy trzecie podejście stanie się obowiązujące, a poprzednie wersje systemu będą dyskryminowane? Firma o rzekomym postawieniu Windows 10 na głowie jeszcze się nie wypowiadała, ale rok 2018 dopiero się zaczął i jeszcze wiele konferencji przed nami...