Ostatnia wielka aktualizacja do systemu Windows 10, czyli Creators Update, wprowadziła sporo korzystnych zmian do przeglądarki Microsoftu, mianowicie Edge. Korzystając z niej zyskujemy dostęp do wielu zaawansowanych funkcji, jak choćby uproszczonej edycji wyświetlonych treści (przy pomocy Windows Ink) czy też odczytywania e-booków w formacie e-pub (również przy pomocy narratora). Nie jest to jednak jedyny element wpływający na ilość odbiorców tej przeglądarki, bowiem niedawno zaprezentowany został najnowszy wariant systemu operacyjnego giganta z Redmond, noszący nazwę Windows 10 S. Jedną z jego cech szczególnych jest wykorzystanie w nim Microsoft Edge jako jedynej dostępnej przeglądarki, co oczywiście przełoży się znacząco na jej udział rynkowy.
Jak wynika z ostatnich raportów, nadal największym gronem odbiorców cieszy się Google Chrome (w chwili obecnej 59% rynku), zaś drugą co do popularności przeglądarką jest leciwy już Internet Explorer (który to jednak traci na znaczeniu, jego udział spadł bowiem z 18,95% do 18,40%). Oznacza to, że Edge ma teraz okazję w pełni rozwinąć skrzydła, bowiem nie wszyscy są zadowoleni z rozwiązania serwowanego przez Google, które to dotychczas dominowało w sektorze edukacyjnym. Warto tu wspomnieć o tym, że mimo ciągłego wzrostu przeglądarka Microsoftu nadal nie przekroczyła progu 6%, lecz jest temu bliższa, niż kiedykolwiek (obecnie 5,62% rynku).
Przy wyborze przeglądarki należy wziąć pod uwagę pewien czynnik: mianowicie to, w jakim stopniu przygotowana została ona do działania na konkretnym systemie operacyjnym, zaś w tym przypadku zdecydowanie prowadzi właśnie Edge: w końcu został on stworzony specjalnie z myślą o ostatniej odsłonie Windowsa. Przemawiają za nim również rozmaite testy, jak chociażby ten, który wykazał, że jest to najbardziej energooszczędna z popularnych przeglądarek.