FaceApp to nie spisek Putina. Jest tak samo bezpieczna jak inne aplikacje

FaceApp to nie spisek Putina. Jest tak samo bezpieczna jak inne aplikacje

Autor: Wojciech Błachno

Opublikowano: 7/18/2019, 2:21 PM

Liczba odsłon: 1894

Kto w ostatnich dniach nie próbował się postarzeć albo zmienić swojego wyglądu przy pomocy aplikacji FaceApp, niech pierwszy rzuci... komentarzem! No dobra, takich osób jest pewnie wiele, ale to nie zmienia faktu, że jej popularność niezwykle viralowo opanowała Sieć w ostatnich dniach. Co ciekawe, nie jest ona przecież nowa, bo działa już od 2 lat! Oczywiście świadomość użytkowników w zakresie bezpieczeństwa jak zawsze pozostawia wiele do życzenia. Niewielu zdaje sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje korzystania z tej aplikacji.

Niby pozornie problemu nie ma, ale dosłownie na chwilę załóżmy foliową czapkę i przyjrzyjmy się, w czyich rękach leży ta aplikacja. Okazuje się, że jej twórcą jest Rosjanin i w tym momencie każdemu fanatykowi teorii spiskowych włączy się lampka ostrzegawcza z napisem "Uwaga, Putin patrzy!".

FaceApp

Specjaliści z portalu Niebezpiecznik uspokajają jednak, że aplikacja FaceApp podobnie jak wcześniej Prism wcale nie musi być tajnym projektem rosyjskich służb. Służb, które koniecznie chciały uzyskać dostęp do zdjęć pana Mariusza spod Białegostoku, który skusił się na udział w #AgeChallenge, więc dał aplikacji dostęp do swojej galerii zdjęć.

Polityka prywatności aplikacji FaceApp nie jest wcale “straszniejsza” od zapisów w politykach wielu innych aplikacji. [...] aplikacja FaceApp rzeczywiście dokonuje przetworzenia naszych zdjęć po stronie serwera firmy, czyli przesyła nasze zdjęcia do autorów aplikacji i może wieczyście przechowywać ich kopie. Trudno jest stwierdzić, czy rzeczywiście to robi.

Redakcja Niebezpiecznika przyjrzała się tej sprawie nieco gruntowniej i doszła do wniosku, że aplikacja ta nie stanowi większego zagrożenia. Przynajmniej nie większego niż inne tego typu aplikacje, które nie leżą w rękach Rosjan. Fakt, twórca aplikacji jest Rosjaninem i pracował wcześniej dla Yandex, ale dane aplikacji wcale nie są przechowywane w Rosji, a w Stanach Zjednoczonych, co oczywiście nie zmienia faktu, że technicznie rzecz ujmując, takie zagrożenie jest możliwe.

Aplikacja nie korzysta też z żadnych uprawnień, które nie mają sensu z jej biznesowego punktu widzenia. Prosi, co oczywiste, o dostęp do naszych zdjęć i aparatu oraz internetu. [...] Na razie nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na to, że aplikacja rzeczywiście w sposób podejrzany i robi coś więcej niż deklaruje.

Ta mała paranoja, jaka się wywiązała w Sieci w związku z Rosyjskim pochodzeniem aplikacji, przynosi skojarzenia ze "starymi dobrymi czasami" Zimnej Wojny. Strach przed Rosją nie do końca jest uzasadniony w dzisiejszych czasach, a już na pewno nie w kontekście aplikacji FaceApp. Podobne obawy powinny wzbudzać aplikacje rodem z USA, Europy i Azji.

Reklama

Powinniśmy po prostu uważać, jakiej aplikacji dajemy jakie uprawnienia, bo jej twórca, niezależnie od jego pochodzenia, może je po prostu wykorzystać wbrew naszej woli w niewiadomym nam celu. Android stał się w tej kwestii bardzo bezpieczny, bo daje nam nad uprawnieniami bezpośrednią kontrolę. Pytanie brzmi, ilu użytkowników choć chwilę zawahało się, zanim przyznało aplikacji FaceApp uprawnienia do Galerii. Takie zadanie domowe dla Was, drodzy czytelnicy